Medialny Budapeszt w Warszawie?

2019.12.31

Fundacja Republikańska

            „Czekam na efekt pracy zespołu zajmującego się [dekoncentracją na rynku mediów], , żeby przedstawić projekt legislacyjny, zmierzający do tego, by Polska nie była takim dziwnym krajem, gdzie 80–90 proc. prasy lokalnej i regionalnej należy do koncernów zagranicznych”[1] – pisała w 27. numerze „Rzeczy Wspólnych” Jolanta Hajdasz. Od tego momentu minęło już wiele miesięcy. Należałoby więc zadać sobie pytanie: Czy coś się w tej kwestii w tym czasie zmieniło? Czy zbliża się moment, w którym rządzący podejmą prawne kroki zmierzające do zmniejszenia dominacji kapitału zagranicznego na polskim rynku medialnym?

            Wicepremier Piotr Gliński mówił niedawno, że „ustawy [dotyczące repolonizacji i dekoncentracji mediów] są przygotowane”, jednak „temat przycichł politycznie, dlatego że nie można reformować wszystkiego jednocześnie”[2]. Inny wicepremier – Jarosław Gowin – zapowiadał natomiast, że „repolonizacja mediów będzie jednym z zadań rządu w przypadku zwycięstwa Zjednoczonej Prawicy w jesiennych wyborach”[3]. Nie można również zapominać o tym, że Jarosław Kaczyński niejednokrotnie podkreślał, iż nie wszystkie reformy da się przeprowadzić od razu, a część będzie musiała poczekać na kolejną kadencję[4]. Prawo i Sprawiedliwość dostało od Polaków mandat zaufania na kolejne cztery lata rządów – czy to oznacza, że już niedługo możemy się spodziewać powrotu tematu dekoncentracji mediów?

            Nie do końca wskazywałby na to nowy program PiS, w którym nie sposób doszukać się kwestii zmian na rynku medialnym. Co jednak ciekawe, znalazł się w nim postulat uchwalenia nowej ustawy, która regulowałaby status zawodu dziennikarza: „głównym celem zmiany powinno być utworzenie samorządu, który dbałby o standardy etyczne i zawodowe, dokonywał samoregulacji oraz odpowiadał za proces kształtowania adeptów dziennikarstwa”[5]. Zapis zdążył już odbić się szerokim echem w mediach nieprzychylnych obecnemu rządowi. Bartosz T. Wieliński skrytykował go na łamach „Gazety Wyborczej”, twierdząc, że jest to „kopia projektu premiera Węgier mającego ostatecznie rozwiązać problem niezależnych mediów”, a sam model funkcjonowania orbánowskich Węgier jest celem, do którego osiągnięcia dąży Jarosław Kaczyński[6].

            W tym momencie nie sposób nie odnieść się do słów prezesa PiS, który w 2011 roku, po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów, mówił: „Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt”[7]. To właśnie to zdanie nieustannie przytaczane jest przez przeciwników rządzącego obecnie ugrupowania jako dowód na to, że Węgry pod rządami Orbána można umieścić na równi z Polską pod rządami PiS. W przekazach alarmujących o łamaniu demokracji i wolności słowa Polska oraz Węgry wymieniane są często jednym tchem, a sam Kaczyński stawiany jest w jednym szeregu właśnie z Orbánem.

            Czy jednak uzasadnione jest porównywanie obecnej sytuacji Polski do sytuacji Węgier? Nie można przecież zapominać o tym, że Prawo i Sprawiedliwość nie zdobyło w wyborach większości konstytucyjnej – w odróżnieniu od Fideszu, który po uzyskaniu wystarczającego mandatu wyborczego mógł chociażby stworzyć całkowicie nową ustawę zasadniczą (w której swoją drogą nie zabrakło zapisów pozostawiających daleko idącą swobodę interpretacji)[8].

            Trudno również porównywać sytuację na rynku medialnym w obu tych krajach. O ile bowiem Polacy mogą mieć zastrzeżenia do funkcjonowania mediów publicznych, o tyle zdecydowanie nie możemy narzekać na brak mediów prezentujących narrację opozycyjną. Sytuacja czwartej władzy nad Dunajem wygląda zgoła inaczej.

            „Węgry demontują wolność i pluralizm mediów” – pisali Reporterzy bez Granic oraz Europejskie Centrum Wolności Prasy i Mediów, którzy w listopadzie 2019 roku przeprowadzili rozmowy z węgierskimi dziennikarzami[9]. Ich efektem był raport, w którym napisano: „od 2010 r. rząd węgierski systematycznie rozbijał niezależność mediów, zakłócał rynek medialny i dzielił społeczność dziennikarską w tym kraju, uzyskując stopień kontroli mediów niespotykany w żadnym z państw członkowskich UE”[10].

            Podobne wnioski płyną z ostatniego rankingu World Press Freedom Index 2019, zgodnie z którym Węgry spadły w ciągu roku aż o 14 pozycji i tym samym znowu znalazły się na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej pod względem wolności prasy[11].

WĘGIERSKI RYNEK MEDIALNY

            Mimo że temat węgierskiego rynku medialnego przewija się w polskiej przestrzeni publicznej stosunkowo często, niewielu Polaków potrafi powiedzieć coś więcej na temat szczegółów ich funkcjonowania. Jak wygląda w takim razie sytuacja mediów węgierskich? Zacznijmy od prasy prorządowej, wśród której można wymienić kilka następujących tytułów:

  • Magyar Nemzet” – czołowy opozycyjny dziennik, który przestał się ukazywać w 2018 roku – po 80 latach działalności. Wówczas to stojący za nim biznesmen Lajos Simicska postanowił wycofać się z branży medialnej. W lutym 2019 roku, po dziewięciomiesięcznej przerwie, znów zaczęto wydawać gazetę. Tym razem jej narracja została jednak zmieniona na proorbánowską, a ona sama stała się nową wersją zlikwidowanego dopiero co dziennika „Magyar Idők”[12]. Jego właścicielem był Gábor Liszkay, który w czasie medialnego sporu premiera ze wspomnianym już Simicską, opowiedział się po stronie Orbána. 49 proc. udziałów w gazecie wykupił później János Sánta – biznesmen oraz właściciel Continental Tobacco Group, która wcześniej stała się beneficjentem stworzenia Nemzeti Dohánybolt, czyli państwowych sklepów z tytoniem i papierosami (według niektórych komentatorów wykupienie udziałów w prorządowej gazecie miało być „spłaceniem długu” za otrzymanie niemal monopolu na prowadzenie biznesu tytoniowego na Węgrzech)[13].
  • „Magyar Hírlap”,
  • Figyelő” – właścicielką gazety jest Mária Schmidt, dyrektor Domu Terroru, państwowego muzeum, którego inicjatorem był Orbán. Prywatnie to jedna z najbardziej zaufanych osób z otoczenia premiera.

            Pisząc o opozycyjnych gazetach należy wymienić następujące tytuły: „HVG”, „168 óra”, „Barikád!” (związana z partią Jobbik), „Magyar Hang” czy „Magyar Narancs”.

            W kontekście węgierskiej prasy trzeba przytoczyć także historię wydawanego od 1956 roku dziennika „Népszabadság” – swego czasu najpopularniejszej gazety na Węgrzech[14]. Dziennik został zamknięty w 2016 roku, kiedy to wykupił go (a następnie natychmiast zakończył jego wydawanie) Lőrinc Mészáros – biznesmen, były burmistrz Felcsút (rodzinnej wsi Orbána), a także najbogatszy człowiek na Węgrzech (jego fortuna rośnie nawet szybciej niż majątek właściciela Facebooka[15]). Prywatnie to natomiast… jeden z najbardziej zaufanych ludzi Orbána.

            To między innymi Mészárosowi podporządkowana jest węgierska prasa lokalna[16]. Co warte podkreślenia, według badań dziennikarzy portalu Atlatszo.hu z 2017 roku 100 proc. prasy regionalnej jest przychylne rządowi[17].

            W węgierskiej telewizji możemy natomiast oglądać aż siedem kanałów państwowych, w tym chociażby M1, czyli odpowiednik polskiego TVP Info. Oprócz niego do wyboru mamy także: Duna, Duna World, M2, M2 Petőfi TV, M3, M4 Sport oraz M5. Inne kanały to chociażby:

  • RTL Klub – najchętniej oglądana węgierska telewizja. Według think tanku Mérték, który monitoruje węgierskie media, „na Węgrzech ostatnim bastionem dużych, niezależnych mediów jest w tej chwili prywatna stacja RTL”[18]. Zajmuje się ona głównie rozrywką, jednak w programach poświęconych polityce przedstawia często punkt widzenia przedstawicieli opozycji. Mimo że początkowo była bardziej nieprzychylna rządowi Fideszu, od czasu, gdy rząd chciał wprowadzić podatek, który by w nią uderzył, jej przekaz nieco złagodniał[19].
  • TV2 to drugi co do wielkości nadawca[20]. W 2015 roku TV2 Group została kupiona przez zmarłego kilka miesięcy temu reżysera Andy’ego Vajnę – znajomego Orbána.
  • Echo TV – telewizja związana z wymienionym już wcześniej Mészárosem, w tym roku połączyła się z kanałem r TV[21].

            Jakiego radia słuchają Węgrzy? Nasi bratankowie mają do wyboru aż siedem państwowych kanałów: Kossuth Rádió, Petőfi Rádió, Bartók Rádió, Dankó Rádió, Nemzetiségi adások, Parlamenti adások, Duna World Rádió.

            W 2018 roku przestało nadawać krytycznie nastawione do rządu nchíd Rádió finansowane do tej pory przez biznesmena Simicskę[22]. Jedną z nielicznych funkcjonujących w tej chwili opozycyjnych stacji radiowych na Węgrzech jest Klubrádió, które mimo problemów z przedłużeniem pozwolenia na korzystanie z danej częstotliwości działa nadal (dzięki „interwencji z Brukseli”[23]).       

            Co ciekawe, ostatnimi czasy coraz głośniej mówi się o powrocie na Węgry Radia Wolna Europa. Miałoby zacząć nadawać już w maju 2020 roku, po 27 latach przerwy[24]. Jak donosi „The New York Times”, na Węgrzech istnieje zapotrzebowanie na medium, które byłoby niezależne od rządu i przekazywałoby także informacje mu „nieprzychylne”[25].

            Internet pozostaje jednak miejscem, w którym opozycyjny przekaz może przebijać się najbardziej. Antyrządowe strony to między innymi: index.hu, 444.hu, 24.huátlátszó.hu, direkt36.hu (dwa ostatnie portale specjalizują się w dziennikarstwie śledczym).

            Najbardziej znany prorządowy portal to zaś 888.hu (nazwa miała być odpowiedzią na portal 444), a jego szefem jest Gábor Fodor – dyrektor przychylnego rządowi Orbána think tanku Századvég.

ŚRODKOWOEUROPEJSKA FUNDACJA PRASY I MEDIÓW

            Ważną rolę w węgierskim systemie medialnym odgrywa Środkowoeuropejska Fundacja Prasy i Mediów (Közép-Európai Sajtó és Média Alapítvány – KESMA). Została powołana 11 września 2018 roku. Kierownikiem jej Działu Operacji Medialnych został Gábor Liszkay – człowiek Orbána, wcześniej między innymi właściciel gazety „Magyar Idők” i redaktor naczelny „Magyar Nemzet”. We władzach fundacji zasiedli także parlamentarzyści Fideszu i inne osoby z otoczenia premiera[26].

            Jednak nie samo istnienie fundacji budzi największe obawy, ale to, że zaledwie miesiąc po jej powołaniu pod jej kontrolę przeszło aż 476 redakcji[27]. W tej chwili KESMA nadzoruje ponad 500 węgierskich mediów, w tym: Hír TV, Echo TV i portale takie jak chociażby origo.hu czy 888.hu[28]. Budzi to oczywiście podejrzenia o chęć zdominowania całej węgierskiej przestrzeni medialnej.

DRUGI NAJWIĘKSZY WRÓG ORBÁNA

            Kim jest jednak Lajos Simicska, którego nazwisko tak często przewija się w kontekście węgierskich mediów? Niegdyś jeden z największych przyjaciół Orbána (jeszcze z akademika[29]), a obecnie określany mianem „największego wroga premiera Węgier” (oczywiście zaraz po Sorosu)[30].

            Według rankingu „Forbesa” w 2018 roku był 28. najbogatszym i 19. najbardziej wpływowym Węgrem. Co prawda jego majątek wynoszący „zaledwie” 40,7 mld forintów wypada nieco blado przy majątku Mészárosa Lőrinca (381,3 mln), jednak przez lata udało mu się wyrobić pozycję w świecie węgierskiego biznesu medialnego[31].

            W jaki sposób doszło do tego, że jeden z najbliższych przyjaciół premiera stał się jednym z jego najzagorzalszych przeciwników? Simicska przez lata pozostawał w cieniu swojego przyjaciela, po cichu budując swoje „medialne imperium”[32]. Miał udziały w stacji telewizyjnej Hír TV, dzienniku „Magyar Nemzet”, tygodniku „Heti Válasz”, „Metropol” oraz stacjach radiowych Lánchíd Rádió i Class FM[33]. Dominik Héjj z portalu kropka.hu stawia nawet tezę, że „paradoksalnie to dzięki koncernowi Simicski Fidesz doszedł do władzy”[34]. Media te powstały bowiem jako odpowiedź na słowa Orbána z 2002 roku, w których premier stwierdził, że Fidesz przegrał wybory przez brak własnego przekazu medialnego[35].

            W pewnym momencie drogi Orbána i Simicski zaczęły się jednak rozchodzić. Mówi się o tym, że poróżniła ich między innymi kwestia zbliżenia Węgier z Rosją, którego Simicska nie popierał. Drugim tematem spornym była walka o dominację w kraju – Orbán osiągał coraz wyższą pozycję polityczną, a konkurencja zaczęła powoli mu przeszkadzać. W tym samym czasie w mediach Simicski zaczęły pojawiać się teksty nieprzychylne premierowi, ale sytuacja stanęła na ostrzu noża dopiero 5 lutego 2015 roku, kiedy to kilku najważniejszych redaktorów jego mediów złożyło jednocześnie rezygnacje. Tym samym oczywiste się stało, że zaproponowano im pracę w mediach prorządowych. Simicska wyszedł z cienia i zaczął udzielać mediom emocjonalnych wypowiedzi. Prowadził samochód i wykrzykiwał do rozmawiającego z nim przez telefon dziennikarza: „Orbán to chuj!” (O egy geci!)”[36]. Oczywiście należące do niego media w bardzo krótkim czasie zmieniły narrację na antyorbánowską, a on sam przerzucił swoje poparcie na nacjonalistyczną partię Jobbik.

            9 kwietnia 2018 roku ogłosił, że całkowicie wycofuje się z rynku medialnego. Jeszcze tego samego dnia przestało nadawać Lánchíd Rádió, kolejnego dnia nie wydano już „Magyar Nemzet”. Jakiś czas później ukazał się ostatni numer wydawanego przez niego tygodnika.

CZY CHCEMY MEDIALNEGO BUDAPESZTU W WARSZAWIE?

            By odpowiedzieć na to pytanie, musimy uświadomić sobie przede wszystkim, że polska rzeczywistość medialna różni się diametralnie od tej na Węgrzech. Nie sposób nie zgodzić się z publicystą Łukaszem Warzechą, który powiedział: „Absolutnie nie stwierdziłbym, że w Polsce wolność słowa jest naruszana. Można mieć różnego rodzaju zastrzeżenia – zwłaszcza do mediów publicznych, natomiast generalnie nasza sytuacja jest kompletnie nieporównywalna z węgierską. U nas są prywatne media, bardzo krytyczne wobec rządu, i mają się świetnie”[37].

            Warto wspomnieć również o tym, że wiele polskich mediów – pomimo osadzenia po konkretnej stronie politycznej barykady, często prezentuje także poglądy „drugiej strony”. Podobnej sytuacji trudno doświadczyć na Węgrzech, gdzie w mediach często ze święcą szukać  polemiki. Nie wspominając już o ogromnej roli w kształtowaniu narracji, jaką odgrywa finansowanie poszczególnych mediów. Nie bez znaczenia pozostaje tu także fakt, że jak twierdzi redaktor naczelny portalu 24.hu: „Największym reklamodawcą na Węgrzech jest państwo” (w 2018 roku węgierski rząd przeznaczył na akcje informacyjne równowartość ponad 800 milionów złotych[38]).

            W Polsce wiele mówi się na temat repolonizacji mediów. Czy jednak wykluczenie podmiotów zagranicznych z rynku medialnego to dobre rozwiązanie? Nie możemy przecież zapominać o tym, że większość węgierskich mediów posiada kapitał rodzimy. I o ile wielu z nim trudno zarzucić, że nie bronią interesu narodowego, o tyle nie sposób przyznać, że prezentują całkowicie obiektywny obraz rzeczywistości. 

            Warto rozpocząć ogólnopolską dyskusję na temat drogi, jaką powinny podążyć polskie media. Procent podmiotów z kapitałem zagranicznym na naszym rynku medialnym  może wzbudzać oczywiście niepokój. Z drugiej strony przykład Węgier pokazuje, że  wyeliminowanie „zagranicy” może nie rozwiązać całego problemu, bo jej miejsce może zająć przecież rodzima „oligarchia”[39]. Na decydentach spoczywa więc ogromna odpowiedzialność – jak sprawić, by media reprezentowały polski interes narodowy, nie popełniając przy tym błędów Orbána.

Olga Groszek – Pasjonatka i propagatorka kultury węgierskiej. Redaktor naczelna portalu na temat Węgier www.Magyazyn.pl Stypendystka Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka.


[1] J. Hajdasz, „Niezrealizowana obietnica”, „Rzeczy Wspólne” 2018, nr 27 (3).

[2] http://300polityka.pl/news/2019/08/11/kiedys-nie-bylo-w-polsce-demokracji-a-teraz-jest-zywa-demokracja-300polityka-u-piotra-glinskiego/.

[3] https://www.money.pl/gospodarka/repolonizacja-mediow-jednym-z-przyszlych-zadan-rzadu-6393716951983745a.html.

[4] L. Sosnowski, „Zagraniczne media rok w rok wyciągają z Polski miliardy”, „WPIS” 2018, nr 7-8 (93-94).

[5] Polski Model Państwa Dobrobytu, program Prawa i Sprawiedliwości 2019.

[6] https://wyborcza.pl/7,75399,25222186,skad-pomysl-na-samorzad-dziennikarski-kaczynski-skopiowal.html.

[7] https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/przyjdzie-dzien-ze-w-warszawie-bedzie-budapeszt,186922.html.

[8] https://czasopisma.marszalek.com.pl/images/pliki/ppk/41/ppk4104.pdf

[9] https://wiadomosci.onet.pl/swiat/wstrzasajacy-raport-dotyczacy-wolnosci-mediow-na-wegrzech/36k3zjg.

[10] Ibidem.

[11] https://hungarytoday.hu/hungary-slips-14-places-in-rsf-world-press-freedom-index/.

[12] https://hungarytoday.hu/political-daily-magyar-nemzet-issued-after-9-month-hiatus/.

[13] https://hungarianspectrum.org/2015/06/30/the-orban-government-in-action-graft-and-fraud/.

[14] https://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/media-po-wegiersku-viktor-orban-i-wegierskie-media,890218.html.

[15] https://kropka.hu/images/a_zdjecia/2018/11_22_wszystko_co_najwazniejsze/wszystko_co_najwazniejsze.jpg.

[16] https://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/media-po-wegiersku-viktor-orban-i-wegierskie-media,890218.html.

[17] https://english./2017/11/22/this-is-how-government-friendly-news-outlets-dominate-the-hungarian-media/.

[18] https://www.dw.com/pl/media-na-w%C4%99grzech-ostatni-bastion-wolno%C5%9Bci/a-48596811.

[19] https://www.press.pl/tresc/38544,orb%C3%A1n-przegral-z-rtl—wegry-zniosa-podatek-reklamowy.

[20] https://www.broadbandtvnews.com/2019/01/22/tv2-owner-andy-vajna-dies/.

[21] https://hvg.hu/kkv/20190329_Tavozik_Meszaros_Lorinc_felesege_az_Echo_TVtol.

[22] https://wiadomosci.dziennik.pl/media/artykuly/572367,wegry-czolowy-dziennik-opozycyjny-zostanie-zamkniety.html.

[23] https://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/rotator/nerwowe-gry-na-wegierskim-rynku-medialnym/.

[24] https://444.hu/2019/09/06/mar-majusban-ujraindulhat-a-szabad-europa-radio-magyar-adasa.

[25] https://nepszava.hu/3039166_hamarosan-ujra-szolhat-magyarul-is-a-szabad-europa.

[26] https://wyborcza.pl/7,156282,25063981,tak-wygladaja-media-prorzadowe-na-wegrzech.html?disableRedirects=true.

[27] https://hungarytoday.hu/political-daily-magyar-nemzet-issued-after-9-month-hiatus/.

[28] https://europeanjournalists.org/blog/2018/11/29/hungary-new-pro-government-media-conglomerate-threatens-pluralism/.

[29] https://theorangefiles.hu/lajos-simicskakozgep/.

[30] https://www.rp.pl/artykul/1177854-Lajos-Simicska—najwiekszy-wrog-Viktora-Orbana.html.

[31] https://forbes.hu/extra/50-leggazdagabb-magyar-2018/#/.

[32] https://www.rp.pl/artykul/1177854-Lajos-Simicska—najwiekszy-wrog-Viktora-Orbana.html.

[33] https://theorangefiles.hu/lajos-simicskakozgep/.

[34] D. Héjj, „Dziennik Gazeta Prawna”, 11.04.2018, nr 71 (4721).

[35] https://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/media-po-wegiersku-viktor-orban-i-wegierskie-media,890218.html.

[36] Z. Szczerek, „Via Carpatia. Podróże po Węgrzech i Basenie Karpackim”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019.

[37] https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/koncentracja-mediow-na-wegrzech-dziennikarze-jeden-propagandowy-przekaz.

[38] https://tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/media-po-wegiersku-viktor-orban-i-wegierskie-media,890218.html

[39] https://klubjagiellonski.pl/2018/10/30/panstwo-prywatne-postkomunizm-narodowy-viktora-orbana/

Ostatnie Wpisy

Cztery kluczowe wyzwania dla Polski

2023.12.11

Fundacja Republikańska

Rzeczy Wspólne 46

2023.11.27

Fundacja Republikańska

Młodzieżowe rekomendacje polityk społecznych.

2023.10.31

Fundacja Republikańska

WSPIERAM FUNDACJĘ

Dołącz do dyskusji

Administratorem danych osobowych jest XXX, który dokonuje przetwarzania danych osobowych Użytkowników zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 roku o ochronie danych osobowych (t. jedn. Dz.U. z 2002 r., nr 101, poz. 926 ze zm.) oraz ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz. U. nr 144, poz. 1204 ze zm.). Operator Serwisu zapewnia Użytkownikom realizację uprawnień wynikających z ustawy o ochronie danych osobowych, w szczególności Użytkownik ma prawo wglądu do swoich danych osobowych oraz prawo do ich zmiany, poprawiania i żądania ich usunięcia.