Rozliczyć rząd Tuska
Można w nieskończoność narzekać na jakość polskiej debaty publicznej. Ale można też spróbować potraktować naszą młodą demokrację przez chwilę serio, rozliczając Donalda Tuska z realizacji obietnic przedstawionych w programie rządu cztery lata temu.
Taka weryfikacja powinna stanowić istotny element kampanii wyborczej. Niestety nie najlepiej wywiązują się z tego zadania polscy dziennikarze, którym chyba bardziej na rękę jest debata o debatach. Z kolei organizacje pozarządowe od wielu lat skupiają się wyłącznie na zachęcaniu do oddania głosu, ale nie próbują Polakom tego wyboru merytorycznie ułatwić.
Niezrealizowane obietnice
Fundacja Republikańska opracowała raport rozliczający obecny rząd z realizacji zobowiązań zaciągniętych wobec obywateli. Podstawą dla analizy było exposé wygłoszone przez premiera Donalda Tuska 23 listopada 2007 roku.
Na stronie internetowej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów rząd twierdzi, że spośród 94 obietnic zrealizował 47 (50 proc.), w trakcie realizacji jest 30 obietnic (32 proc.), a tylko 17 (18 proc.) nie zostało zrealizowanych. Autorzy raportu Fundacji Republikańskiej odnaleźli natomiast w exposé premiera aż 195 obietnic. Z naszej analizy wynika, że zrealizowanych zostało tylko 41 obietnic premiera (21 proc.), podczas gdy 53 obietnice (27 proc.) są w trakcie realizacji lub zostały wykonane częściowo, natomiast aż 98 obietnic (50 proc.) nie zostało zrealizowanych w ogóle. Za tą statystyką kryje się bilans działań rządu w poszczególnych działach administracji.
Do najważniejszych z perspektywy interesu publicznego należały zapowiedzi doprowadzenia budżetu do stanu bliskiego równowagi i obniżenia tempa przyrostu długu publicznego. W rzeczywistości deficyt budżetowy wzrósł skokowo z 17 mld zł w 2007 roku do 40 mld zł zaplanowanych na ten rok. Dług publiczny wzrósł o ponad 260 mld złotych, czyli ponad 50 proc. Doszło do sytuacji, w której koszty obsługi długu stanowią trzecią najwyższą pozycję w wydatkach państwa, po emeryturach i służbie zdrowia. O dziwo, obietnica obniżenia kosztów i wzrostu długu publicznego ma na stronie KPRM status „w trakcie realizacji”.
Za najważniejszy element bezpieczeństwa gospodarczego państwa premier uznał w exposé bezpieczeństwo energetyczne, definiując je jako „gwarancję niezakłóconych dostaw nośników energii po akceptowalnych cenach”. Jednak już w grudniu 2008 roku Donald Tusk podpisał w Brukseli absurdalny pakiet klimatyczno-energetyczny, w dodatku w postaci skrajnie dla Polski niekorzystnej. Według umiarkowanych prognoz uwzględniających skutki pakietu ceny energii elektrycznej w Polsce wzrosną w ciągu najbliższych pięciu lat dwukrotnie.
Broniąc się przed zarzutami o brak realizacji obietnic, Donald Tusk posiłkuje się często argumentem o światowym kryzysie finansowym. Jednak skutkiem kryzysu było tylko chwilowe spowolnienie wzrostu gospodarczego i związany z tym spadek dochodów z podatków. Tymczasem narastające lawinowo zadłużenie publiczne i podpisanie pakietu klimatycznego zaczynają tworzyć sytuację określaną mianem „perfect storm”, czyli zbiegu uwarunkowań, który prowadzi do szybkiego i drastycznego pogorszenia sytuacji. W efekcie decyzji rządu Tuska w najbliższych latach – i to niezależnie od kolejnych odsłon kryzysu światowego – Polska stanie w obliczu własnego kryzysu gospodarczego, znacznie poważniejszego od ostatniego spowolnienia. Kryzys ten prawdopodobnie pogrąży przyszły rząd, ktokolwiek by go nie tworzył.
Niestety nie lepiej wygląda bilans dokonań rządu w innych dziedzinach. Na przykład w ramach inwestycji infrastrukturalnych, intensywnie promowanych w kampanii „Polska w budowie”, nastąpiło pewne przyspieszenie budowy obwodnic i autostrad. Należy jednak pamiętać, że większość z tych inwestycji, możliwych dzięki funduszom unijnym, było zaplanowanych już przez poprzednie rządy. Ich realizacji towarzyszy niestety olbrzymi chaos. W dodatku w przyjętym w styczniu programie budowy dróg krajowych na lata 2011 – 2015 inwestycje drogowe zostały drastycznie okrojone.
Negatywny bilans
Z rażąco negatywnego bilansu rządu wyłania się obraz polityki wyjątkowo asekuracyjnej. Rząd podjął działania reformatorskie w bardzo niewielu i przeważnie mało istotnych obszarach, w większości skupiając się na biernym administrowaniu. Zamiast ciąć rozdmuchane wydatki publiczne, amortyzował spadek dochodów budżetowych przychodami z prywatyzacji i podwyżkami podatków. Te działania przynoszą budżetowi jedynie krótkotrwałe korzyści.
Po czterech latach rządów koalicji PO – PSL trzeba niestety stwierdzić, że wpisały się one w politykę cynicznego konformizmu. Cynizm premiera polega na tym, że na poziomie retoryki wciąż słyszymy hasła, które pozwoliły mu wygrać ostatnie wybory. Ta strategia została niedawno skorygowana doktryną polityki „tu i teraz” tłumaczącą unikanie bolesnych reform brakiem społecznego przyzwolenia. I w tym tkwi konformizm Donalda Tuska. Podobnie jak wcześniej postkomuniści, premier ulegał antyrozwojowym grupom interesu i kontynuował politykę nieodpowiedzialnego zadłużania państwa. Robił to jednak szybciej i na większą skalę niż jego poprzednicy. Wyborcy powinni mieć tego świadomość.
Stanisław Tyszka, dyrektor Centrum Analiz Fundacji Republikańskiej.