Niemcy – Rosja. Alians historyczny?
Rosja i Niemcy prowadzą politykę historyczną, która w fałszywym świetle ukazuje odpowiedzialność za zbrodnie nazizmu i skutki II wojny światowej. Prowadzi ona do umniejszenia win obydwu państw i przypisania ich tym, które były ofiarami hitleryzmu i stalinizmu.
Od czasu, kiedy w Rosji władzę sprawuje Władimir Putin, w polityce historycznej Kremla obserwuje się radykalny nawrót do neostalinowskiej retoryki. Moskwa pisze historię, w której jest jedynym zwycięzcą II wojny światowej i wyzwolicielem świata od faszyzmu. Jednocześnie swoją przeszłość reinterpretują Niemcy, przypisując zbrodnie drugiej wojny światowej nazistom, a nie narodowi niemieckiemu. Rosja i Niemcy zdają się konsekwentnie realizować strategię, w efekcie której winami za zbrodnie II wojny światowej obciąża się również jej… ofiary.
Rosyjska propaganda nie ma skrupułów, by o antysemityzm i Holokaust oskarżać narody, które nie miały z tym nic wspólnego. W ten sposób pomniejsza się odpowiedzialność Niemców za bezprecedensowe w dziejach ludobójstwo. Owszem, Niemcy czują ciężar win. I przyznają, że zostali bezapelacyjnie pokonani przez Rosję. Rosja to docenia. Jest wdzięczna, bo świat się dowiaduje, że istnieje jeszcze dzięki Armii Czerwonej. I rozwadnia odpowiedzialność Niemców, mówiąc o tym, że wprawdzie dali uwikłać się w totalitaryzm, ale przecież rozumieli i wspierali antyhitlerowski ruch oporu.
Reinterpretacje
W oficjalnych wypowiedziach polityków niemieckich pojawiają się stwierdzenia o wyłącznej odpowiedzialności Niemiec za wybuch największego konfliktu w dziejach. Przykładem jest rozmowa telefoniczna kanclerz Angeli Merkel z Władimirem Putinem z okazji 75. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej. Na Twitterze rzecznik prasowy niemieckiego rządu Steffen Seibert relacjonował: „Upamiętnili miliony ofiar i niezmierzone cierpienie spowodowane wojną, którą rozpętały narodowo-socjalistyczne Niemcy”.
Media rosyjskie, zwłaszcza propagandowy Sputnik, podchwyciły narrację o niemieckim sprawstwie, powołując się na wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maasa i dyrektora monachijskiego Instytutu Historii Najnowszej Andreasa Wirschinga udzielone „Der Spiegel” w rocznicę końca wojny[1]. W Sputnik Polska doszło do reinterpretacji deklaracji i wykorzystania jej zgodnie z potrzebami rosyjskiej propagandy historycznej. Rosjanie wyrwali słowa polityków z kontekstu i potraktowali je jako przyznanie się Niemców do całkowitej odpowiedzialności za wybuch wojny, bez współudziału ZSRS[2].
Kto kogo wyzwalał?
Rosjanie są żywotnie zainteresowani tym, by w Niemczech powrócić do sposobu świętowania zakończenia drugiej wojny światowej praktykowanego w NRD, gdzie socjalistyczne państwo centralnie sterowało pamięcią społeczeństwa. Wtedy w rocznicę „wyzwolenia od hitlerowskiego faszyzmu” (w latach 1950–1967 i w 1985 roku obchodzonego w NRD jako oficjalne święto) maszerowano pod pomnik czerwonoarmistów w berlińskiej dzielnicy Treptow. Odbywały się masowe uroczystości przy grobach sowieckich żołnierzy.
Czy jest to możliwe? Wśród niektórych polityków niemieckich zauważalna jest tendencja do podkreślania, że Niemcy zostały „wyzwolone” przez Armię Czerwoną. W rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej były minister spraw wewnętrznych RFN Gerhart Baum powiedział, że wojska radzieckie wyzwoliły Berlin i Niemcy spod nazizmu za cenę nieprawdopodobnych ofiar ludzkich. Wyraził zdziwienie, że Putina nie zaproszono do Niemiec na upamiętniające uroczystości. Według niego to postępowanie wbrew pamięci historycznej i prawdzie o narodzie wyzwolicieli. Baum zastanawiał się również nad wprowadzeniem w dniu 8 maja święta narodowego w całej republice.
W Niemczech propozycja obchodów 8 maja jako święta narodowego pojawiła się z inicjatywy ocalałej z Holokaustu Esther Béjarano. W liście otwartym napisała ona, że święto pomoże ludziom zrozumieć, iż 8 maja 1945 r. „był dniem wyzwolenia i obalenia reżimu nazistowskiego”[3] (dotychczas 8 maja postrzegano raczej jako święto demokracji – przyp. aut.). Jej inicjatywa spotkała się z poparciem Zielonych i lewicy.
Podniesienie rangi 8 maja w Niemczech, z podkreśleniem wyzwoleńczej roli ZSRS, wpisuje się w cele rosyjskiej polityki historycznej W samych Niemczech podejście do świętowania jest różne i ma kontekst historyczny. W byłych RFN i NRD inaczej patrzy się na rok 1945. Według prof. Zbigniewa Mazura z Instytutu Zachodniego w polityce historycznej Niemiec funkcjonują dwa dyskursy. Pierwszy z nich to dyskurs „ofiary”, który przedstawia Niemców jako pierwszych pokrzywdzonych przez Hitlera i nazistów. Drugi – dyskurs „odciążenia” – zakłada wzięcie odpowiedzialności za rozpętanie wojny i jej tragiczny przebieg, jednak ze znaczącym „ale”. Koncepcja ta polega na rozłożeniu winy na inne państwa (Holokaust nie byłby możliwy bez współpracy i współodpowiedzialności innych narodów)[4].
W byłych Niemczech Wschodnich dyskurs „ofiary” pada na podatny grunt. „Wyzwalanie” przez Sowietów i denazyfikacja miały okrutny przebieg i oznaczały prześladowania ludności cywilnej, grabież mienia oraz wywóz infrastruktury gospodarczej do ZSRS. Mieszkańcy byłej NRD uważają, że są pokrzywdzeni w dwójnasób – przez Hitlera, który zgotował im los oprawców, i później przez ZSRS. Popularna we wschodniej części Niemiec partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) forsuje pomysł budowy pomnika poświęconego przede wszystkim niemieckim ofiarom wojny.
Niemcy Zachodnie w swojej pamięci historycznej wybrały kompromisową politykę „odciążania”, czyli skupienia się nie na przeszłości, ale na poczuciu dumy z teraźniejszości. Zauważalny jest trend przemilczania i kierowania dyskursu publicznego na inne wątki – Holokaust lub obalenie muru berlińskiego.
Już w 1985 r. ówczesny prezydent RFN Richard von Weizsäcker nazwał w swoim przemówieniu 8 maja „dniem wyzwolenia”. Kontynuacją takiego myślenia są współczesne wypowiedzi polityków niemieckich – prezydent Frank-Walter Steinmeier podczas tegorocznych obchodów zakończenia wojny również określił ten dzień „dniem wyzwolenia”[5]. Przed nim uczynił to prezydent Joachim Gauck (2012–2017). Wypowiedzi polityków wpisują się więc w politykę mającą na celu zrzucenie winy za tragedię wojny na „bezpaństwowych nazistów” i wskazanie, że to naród niemiecki był pierwszą ofiarą Hitlera.
W czasie wielkich rocznic zauważalny jest brak konsekwencji Niemiec i próba naprawy reputacji na arenie międzynarodowej; pokazanie się w roli narodu, który jako pierwszy padł ofiarą nazistów. W 2019 r. w czasie obchodów 75. rocznicy D-Day (lądowania aliantów w Normandii) Merkel znalazła się w gronie aliantów, którym królowa Elżbieta dziękowała za otworzenie frontu zachodniego 6 czerwca 1944 r. Dla odmiany Rosjanom Niemcy dziękowali w 2020 roku. Władze Berlina przygotowały nawet specjalną iluminację na Bramie Brandenburskiej.
Fot. 1. Iluminacja na Bramie Brandenburskiej
Współpraca na polu historii
Po stronie rosyjskiej pojawiają się sformułowania kładące nacisk na odróżnianie systemu nazistowskiego od społeczeństwa. Zgodnie z ich logiką to naród niemiecki stał się pierwszą ofiarą nazizmu, zmuszoną do jego poparcia. Takie podejście można określić mianem wiktymizacji Niemców. Sam Putin podczas rozmowy z kanclerz Merkel z okazji 75. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej wspomniał o niemieckich patriotach, którzy „bezinteresownie walczyli z reżimem nazistowskim”.
Doskonałym przykładem współpracy rosyjsko-niemieckiej na polu historycznym jest Muzeum Niemiecko-Rosyjskie Berlin-Karlshorst, które powstało na bazie Muzeum Kapitulacji[6] w Berlinie. Jego dyrektor Jörg Morré, współpracujący z Forum Niemiecko-Rosyjskim, miał duży wkład w upamiętnienie wyzwoleńczej roli Rosjan. Celem muzeum jest takie przedstawienie faktów historycznych, „by nie ranić uczuć Niemców, Rosjan, Ukraińców i Białorusinów z naciskiem na lata 1941–1945”[7]. Morré aktywnie wspiera rosyjską narrację historyczną, a jego muzeum stanowi doskonałą platformę do prezentacji rosyjskiego spojrzenia na wydarzenia drugiej wojny światowej. Angażuje się także w wydarzenia upamiętniające Dzień Zwycięstwa w Rosji i uczestniczy w projekcie Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego „Na cześć Zwycięstwa!” pod egidą Izby Społecznej Federacji Rosyjskiej. Dyrektor występuje w rosyjskich mediach, uwierzytelniając rosyjską wersję zakończenia wojny[8]. Jego wkład został doceniony przez prezydenta Federacji Rosyjskiej w 2019 r. podczas ceremonii w ambasadzie rosyjskiej w Berlinie.
Miejsce Polski
Zauważalny jest, choć subtelny i nie na wszystkich polach, wspólny trend rosyjsko-niemiecki w polityce historycznej relatywizujący ofiary polskie na rzecz męczeństwa rosyjskiego (słowiańskiego) i niemieckiego (niemieccy patrioci antyhitlerowscy i „wypędzeni”). Niemcy kładą nacisk na eksport własnej wizji historii. Staje się to jednym z głównych zadań ich polityki zagranicznej.
Według sondażu zleconego przez „Die Zeit” Niemcy w większości uważają, że są wzorem dla innych państw, jak przepracować historię. Tymczasem w Berlinie wciąż brakuje pomnika poświęconego polskim ofiarom, który miał stanąć przy placu Askańskim. Takiego obelisku nie da się zastąpić proponowanym centrum dokumentacji skutków hitlerowskiej okupacji w państwach europejskich, dlatego działania powołanego Instytutu Pileckiego mają na celu popularyzację wiedzy o Polsce, jej kulturze i historii, która jest nieobecna w Niemczech[9]. Gdy 8 maja 2020 r. podziękowania za walkę o Berlin skierowano jedynie do Amerykanów, Brytyjczyków, Francuzów i Rosjan, a zapomniano o ofierze Polaków, głos zabrały berliński oddział Instytutu Pileckiego oraz Centrum Badań Historycznych PAN, przypominając o roli polskich żołnierzy na wszystkich frontach drugiej wojny światowej po stronie koalicji antyhitlerowskiej.
Fot. 2. „Dziękuję” na Bramie Brandenburskiej
Chociaż Niemcy zapominają o wkładzie Polaków w zakończenie drugiej wojny światowej, to 1 września 2020 r. doszło do upamiętnienia polskich żołnierzy biorących udział w wyzwoleniu Berlina w 1945 r. Chodzi o tablicę wdzięczności, która stanęła obok budynków Politechniki Berlińskiej w dzielnicy Charlottenburg na cześć 1. Armii Wojska Polskiego. Czy nie jest to przypadkiem substytut potrzebnego pomnika polskich ofiar mordowanych przez Niemców?
Fałszywa narracja
Rosja bardziej zabiega o budowanie pomostów porozumienia w kwestii historii z Niemcami niż z krajami, którym wyrządziła historyczną krzywdę. Jej celem jest przekonanie Europy Zachodniej o niepodważalnym wkładzie ZSRS w uratowanie świata przed faszyzmem z pominięciem późniejszej okupacji „wyzwalanych” ziem. Potwierdzeniem skuteczności rosyjskich zabiegów są przemówienia wielu zagranicznych liderów z okazji zakończenia drugiej wojny światowej, w których podkreślali oni zbrojny czyn żołnierza sowieckiego. To prowadzi do upamiętnienia tylko końca wojny, z pominięciem genezy konfliktu światowego.
Polska stoi przed niełatwym zadaniem, mając po obu stronach kraje, które bardzo świadomie i wytrwale prowadzą skuteczną politykę historyczną. Rosja jest głucha na polskie doświadczenie drugiej wojny światowej i okupacji sowieckiej. Nie jest też chętna do współpracy z Polską w kwestii historii. Narzuca swoją narrację, w której Polska jest przedstawiana bardzo niekorzystnie. Dlatego rolą Polski powinno być inicjowanie działań historycznych we współpracy z narodami walczącymi z dominacją rosyjską. Dobrym przykładem były wspólne polsko-litewskie obchody ku czci powstańców styczniowych w Wilnie w 2019 r. Konieczne jest też blokowanie fałszywych narracji historycznych, które produkuje rosyjska machina propagandowa, wykorzystując do tego filorosyjsko/filosowiecko ustosunkowanych Polaków. Chodzi o prorosyjskie stowarzyszenia walczące o pomniki komunistyczne w przestrzeni publicznej. Zaniedbanie tych, z pozoru niegroźnych, inicjatyw lokalnych może doprowadzić w dłuższej perspektywie do zmiany wektorów pamięci historycznej.
I choć podczas rocznic rozpoczęcia lub zakończenia drugiej wojny światowej Rosjanie i Niemcy prześcigają się w oświadczeniach i apelach o prawdę, pokój i przyjaźń między narodami, to tak naprawdę na naszych oczach rozgrywa się walka o pamięć. Propagandowe media rosyjskie obfitują w materiały o niepodważalnej roli ZSRS w zwycięstwie nad faszyzmem. Politycy niemieccy pochylają zaś głowę na znak pokuty. Mimo fasadowej żałoby przebija się coraz więcej narracji leżących we wspólnym interesie niemiecko-rosyjskim, subtelnie zacierających prawdę historyczną i uderzających w Polskę – pierwszą ofiarę obu totalitaryzmów.
Autor: Joanna Kwiecień (Historyk i Wschodoznawca).
[1] Keine Politik ohne Geschichte, 7.05.2020, https://www.spiegel.de/politik/deutschland/keine-politik-ohne-geschichte-a-d74deffe-c0f3-4ff7-a6af-dc713e74c6f3.
[2] Niemcy: Przypisywanie innym krajom roli zbrodniarza jest niesprawiedliwe wobec ofiar wojny, 8.05.2020, https://pl.sputniknews.com/swiat/2020050812379341-niemcy-nazwaly-jedynego-winowajce-wybuchu-ii-wojny-swiatowej-Sputnik/.
[3] Christoph Hasselbach, Germany’s WWII surrender: Should May 8 be a public holiday?, 8.02.2020, https://www.dw.com/en/germanys-wwii-surrender-should-may-8-be-a-public-holiday/a-52301859.
[4] Niemcy uważają się za pierwsze ofiary Hitlera, 27.02.2018, https://klubjagiellonski.pl/2018/02/27/niemcy-uwazaja-sie-za-pierwsze-ofiary-hitlera-rozmowa/.
[5] Elizabeth Schumacher, German president marks 'lonely’ World War II 75th anniversary, 8.05.2020, https://www.dw.com/en/german-president-marks-lonely-world-war-ii-75th-anniversary/a-53368453.
[6] W historycznym budynku muzeum podpisano ustawę o całkowitym i bezwarunkowym poddaniu się Niemiec w 1945 roku w obecności marszałka Gieorgija Żukowa. Od czerwca 1945 do października 1949 roku funkcjonowała tam rezydencja naczelnego dowódcy sowieckiej administracji wojskowej w Niemczech, a następnie do 1954 roku Sowiecka Komisja Kontroli. Później znajdowało się tam biuro sowieckiej komendantury wojskowej. Od 1967 do 1994 roku w budynku działało Muzeum Bezwarunkowej Kapitulacji Faszystowskich Niemiec w Wojnie 1941–1945.
[7] В Берлине „перезагрузили” германо-российский музей, 08.05.2013, https://www.dw.com/ru/в-берлине-перезагрузили-германо-российский-музей/a-16771524.
[8] Как это было: Европа встретила День Победы раньше России, 8.05.2020, https://www.vesti.ru/doc.html?id=3263663.
[9] Instytut Pileckiego publikuje na swojej stronie internetowej i w mediach społecznościowych świadectwa polskich uczestników historii oraz organizuje debaty, w których stara się pokazać różne, także polskie, perspektywy pamięci i doświadczenia drugiej wojny światowej.