Duże rodziny tworzą bogactwo kraju
Sam mam czwórkę dzieci i spotykam się z wieloma pozytywnymi reakcjami. Bywa jednak, że wielodzietność kojarzona jest z patologiami… Dzieje się tak już na poziomie ustawowym, gdzie wielodzietność jest wymieniana w jednym ciągu z bezdomnością czy alkoholizmem. To nie pozostaje bez wpływu na życie. Poza tym wydaje mi się, że za złym myśleniem o rodzinach wielodzietnych stoi jakieś własne niespełnienie, być może zazdrość, że sam się nie odważyłem… Taka chęć pokazania komuś, że jest gorszy, że ja mam lepiej, bo nie dałem się w to wmanewrować. Ktoś lepiej się czuje dopiero, jak udowodni sobie, że inni są gorsi. Co więcej, kultura masowa w zasadzie w ogóle nie pokazuje pozytywnych przykładów rodzin wielodzietnych. Jeśli już w mediach ktoś wspomina o takich rodzinach, to z reguły w kontekście pomocy społecznej lub jakichś patologii.
Najlepiej na poziomie prawnego dowartościowywania rodzin wielodzietnych, np. poprzez przywileje, które będą pokazywały, że duża rodzina jest ogromną wartością dla społeczeństwa. Można np. tak skonstruować ulgi podatkowe dla wielodzietnych, żeby były progresywne, większe na każde kolejne dziecko, wtedy też będzie widać, że dla państwa dzieci są ważne, bo takie rodziny są w pewien sposób „nagradzane” zwrotem podatku. Trzeba też pilnować, żeby nie zdarzało się w ustawach wymieniać wielodzietności wśród patologii. Dobrym rozwiązaniem byłoby też wprowadzenie obowiązku, który istnieje w innych europejskich krajach, weryfikacji wszystkich ustaw pod kątem wpływu na rodziny, a w szczególności na rodziny wielodzietne tak, jak teraz weryfikuje się wszystkie nasze ustawy pod kątem zgodności z prawem europejskim. To musiałoby się dziać na poziomie legislacyjnym, żeby nie produkować bubli i później nie poprawiać.
Właśnie!
Bo rodziny wielodzietne mają ogromne znaczenie dla społeczeństwa. Bez nich nie uda się osiągnąć liczby urodzeń, która gwarantowałaby chociażby prostą zastępowalność pokoleń – to wynika wprost z arytmetyki. Liczba Polaków zmniejsza się i bez rodzin z trójką lub większą liczbą dzieci dalej będzie się zmniejszać.
To na pewno zainteresuje go fakt, że jako społeczeństwo będziemy coraz starsi, a to uderzy już absolutnie w każdego z nas. Teraz dwie osoby w wieku produkcyjnym pracują na jedną osobę w wieku nieprodukcyjnym i to oznacza obciążenie naszych zarobków podatkami oraz różnego składkami na poziomie ok. 50% wynagrodzenia. Za niecałe 40 lat jedna osoba w wieku produkcyjnym będzie pracowała na jedną osobę w wieku nieprodukcyjnym. Żaden system emerytalny nie ma szans tego przetrwać. Zawali się. Tak samo jak system zdrowotny, edukacyjny. Nastąpi krach. Nie mówiąc już o tym, że wraz ze zwiększeniem się średniej wieku społeczeństwa spada rozwój, innowacyjność. Bo starsi ludzi są mniej innowacyjni. I mniej konsumują niż rodziny z dziećmi.
Tak, to jest możliwe. Mnie się wydaje nawet, że to już powoli się dzieje. Bo tak naprawdę tylko duże rodziny mogą nas uratować. To one mogą sprawić, że będzie zastępowalność pokoleń. To one napędzają koniunkturę, bo dużo konsumują, mają dużo potrzeb, które muszą zaspokajać, są więc bardzo aktywne. I odprowadzają do państwa ogromne podatki. O wiele więcej odprowadzają niż otrzymują w zamian, co w dobitny sposób wynika chociażby ze świeżo opublikowanego Raportu Fundacji Republikańskiej (Polityka prorodzinna w Polsce. Diagnoza stanu obecnego i propozycje zmian – dostępny na stornie cafr.pl), który pokazuje m. in. jak duża jest dysproporcja pomiędzy tym, co rodziny wpłacają do kasy państwa, a tym co od niego otrzymują – oczywiście dysproporcja na niekorzyść rodzin . To one, wreszcie, w dużej mierze tworzą bogactwo naszego kraju.