Jaka może być ukraina za 10 lat?

2021.09.01

Fundacja Republikańska

Ponieważ Ukraina to nasz duży i ważny sąsiad, z którym znacznie więcej nas łączy, niż dzieli, warto zmierzyć się z próbą takiej symulacji. Oczywiście, przed nami ciągle wiele niewiadomych związanych z mocnym przyspieszeniem globalnych zdarzeń politycznych i coraz bardziej konfrontacyjną polityką innego naszego wschodniego sąsiada – Putinowskiej Rosji. Widoczne są jednak pewne trendy i zmiany, które zaszły w ciągu ostatnich lat i trwale przekształciły pejzaż kraju nad Dnieprem.

Historia Ukraińców, podobnie jak nas, Polaków, raczej nie rozpieszczała. Korzenie ich dzisiejszej państwowości sięgają rządzonej przez dynastię Rurykowiczów Rusi Kijowskiej wieków średnich, kiedy Moskwie się jeszcze nie śniło, że zostanie stolicą imperium. Kiedy zaś już to imperium zaistniało, zaczął rosnąć jego terytorialny apetyt, który sięgnął i Rusi Kijowskiej, i Rzeczypospolitej. Pierwsza wojna światowa stworzyła okoliczności, które Polsce przyniosły odzyskanie niepodległości, ale Ukraina, mimo wielkiego wysiłku zbrojnego i pomocy Warszawy, nie zrealizowała swoich marzeń o wolności. Druga wojna światowa przetoczyła się przez ukraińskie ziemie jak niszczący wszystko walec, zmieniający także granice w Europie. Niepodległość Ukrainie przyniósł wreszcie rozpad Związku Sowieckiego w 1991 r., kiedy także mieszkańcy Krymu zadecydowali o utrzymaniu więzi z Kijowem, a nie Moskwą.

Nastąpiło szybkie i bolesne dojrzewanie Ukraińców oraz krzepnięcie państwowości. Przeszli przez trzy rewolucje: studencką Na Granicie (jeszcze za czasów sowieckich w 1990 r.), potem pomarańczową w 2004 r. i tę ostatnią, rewolucję godności, w 2014 r., której dramatycznym epizodem była krwawa masakra protestujących na kijowskim Majdanie. Potem doszło do zajęcia Krymu przez zaniepokojoną polityką Kijowa Rosję oraz do inwazji na Donbasie, gdzie na froncie zaczęli ginąć broniący kraju ukraińscy żołnierze, a także przypadkowi cywile. Cena za niepodległość i dokonany przez Kijów europejski wybór zaczęła dramatycznie rosnąć. Z tymi wyzwaniami mierzy się dziś młodsze pokolenie, które już nie pamięta sowieckich czasów i od czerwca 2017 r. z paszportem biometrycznym może bez wizy podróżować do krajów Unii Europejskiej. Akurat wtedy jako ambasador RP w Kijowie, obserwowałem z pewnym rozczuleniem ten ich entuzjazm, który przypominał mi chwilę, kiedy my z polskim paszportem mogliśmy już bez wiz przekraczać naszą zachodnią granicę. W przypadku Ukrainy stało się to możliwe dzięki zainicjowanemu przez Polskę i Szwecję Partnerstwu Wschodniemu – inicjatywie, która decyzją Unii Europejskiej w 2008 r. zaoferowała sześciu krajom Europy Wschodniej umowę stowarzyszeniową (skorzystały z niej tylko trzy: Ukraina, Gruzja i Mołdawia). Największym beneficjentem Partnerstwa Wschodniego stała się właśnie Ukraina.

Przez cały ten czas Ukraińcy budowali swoją własną narrację historyczną, która nie zawsze współbrzmiała z polską, co w przypadku krajów sąsiadujących jest właściwie normą. Tworzyli swoją nową tożsamość, która nieuchronnie zwracała się ku Zachodowi i Europie. Wracali także do tradycji przodków, regionalnego folkloru, który z powodzeniem montowali we współczesne trendy modowe i którym zdobywali rynki Zachodu, promowali skutecznie oryginalną ukraińską kuchnię i zdobnictwo, tworzyli swoje marki rynkowe. Ten etap umacniania odrębności kulturowej oddalił na dystans Ukrainę od ciągle obowiązujących na Wschodzie wzorców sowieckich rodem z Rosji. Tym można wytłumaczyć narastający poziom agresji ze strony Kremla, który zaczyna pojmować, że tego procesu nie da się zatrzymać ani cofnąć. Mimo wojny – tej rzeczywistej rozgrywającej się na Donbasie i tej hybrydowej w mediach oraz grupach społecznościowych, gdzie prokremlowskie trolle sieją zamęt w umysłach – Ukraińcy żyją normalnie. Największymi obecnie wyzwaniami są walka z korupcją oraz zagrożenia związane z pandemią. No i, niestety, rosnąca groźba rosyjskiej inwazji.

Scenariusze niepewności

Jaka może być Ukraina za 10 lat? Wiele zależy od tego, w jakim kierunku pójdzie świat, co w najbliższym czasie zdecydują przywódcy UE i prezydent USA. Kijów potrzebuje od Zachodu rzeczywistego wsparcia, które formalnie osadzi kraj w zachodnich strukturach. W przypadku UE takim krokiem powinno być oferowanie Ukrainie perspektywy unijnego członkostwa. Sojusz transatlantycki zaś powinien zaproponować Ukrainie MAP (Plan Przygotowania do Członkostwa w NATO), co teraz może okazać się trudniejsze niż kilka lat temu, np. w roku 2008, kiedy na szczycie NATO w Bukareszcie zarówno Kijów, jak i Tbilisi oczekiwały przyznania im MAP. Mimo wsparcia USA i lobbingu także ze strony prezydenta Lecha Kaczyńskiego Niemcy i Francja zablokowały taką decyzję. Zamiast ją podjąć, powtórzono slogan o zasadzie „otwartych drzwi do NATO dla wszystkich europejskich demokracji”. Kreml wkrótce wykonał na wszelki wypadek groźny, ostrzegający ruch – w lecie 2008 r. dokonał agresji na rządzoną przez prezydenta Micheila Saakaszwilego Gruzję i zaanektował dwie prowincje – Abchazję oraz Osetię Południową – i stworzył tam „niepodległe republiki”. W ten sposób „zabezpieczył się” przed kolejną próbą zbliżenia Gruzji z sojuszem północnoatlantyckim. Sześć lat później wykonał podobny manewr na Ukrainie – zajął Krym i dokonał inwazji na Donbas, gdzie stworzył dwa nieuznawane twory quasi-państwowe: Doniecką Republikę Narodową i Ługańską Republikę Narodową. Ponieważ rezultatem rewolucji godności było podpisanie przez Kijów umowy stowarzyszeniowej z UE oraz obranie kierunku na Zachód, Putin tym ruchem zabezpieczył swoje interesy i próbuje blokować rozwój Ukrainy oraz generuje chaos na jej wschodzie.

Sporą wartością dodaną, którą dzisiaj Ukraina mogłaby wnieść do NATO, jest jej wyjątkowa, praktyczna znajomość rosyjskiego teatru wojny i stosowanych przez Moskwę technik prowadzenia działań o charakterze hybrydowym. Przez ostatnie sześć lat konfliktu na wschodzie kraju armia ukraińska zyskała także doświadczenie bojowe i nowy, zachodni sprzęt. Odbudowano i unowocześniono przemysł zbrojeniowy. Siły zbrojne Ukrainy to ok. 280 tys. personelu, pod względem liczebności Kijów dysponuje, po Rosji i Francji, trzecią w Europie dobrze wyszkoloną armią, która mogłaby zasilić wojska NATO. To właśnie jest przedmiotem rosnącego niepokoju na Kremlu.

Ukraina, bez wyraźnego komunikatu o możliwości funkcjonowania w strukturach europejskich i transatlantyckich, po wieloletnim cierpliwym stukaniu do drzwi w Brukseli może utracić impet i motywację do dalszego reformowania swojego państwa, na co tylko czeka Rosja. Warszawa, bez względu na to, która partia sprawuje w Polsce władzę, uważa, że Kijów powinien otrzymać zarówno perspektywę członkostwa w UE, jak i wolną drogę do NATO. Niestety, stanowiska tego nie podzielają kraje zachodniej Europy. Przypadkiem szczególnym jest pozycja Niemiec, które wskutek forsowania realizacji kontrowersyjnego rurociągu Nord Stream 2 uderzają bezpośrednio w interesy bezpieczeństwa, nie tylko energetycznego, Kijowa. Ukończenie i uruchomienie tej inwestycji, realizowanej wspólnie z rosyjskim Gazpromem, pozwoli Rosji ominąć dotychczasową drogę tranzytu surowca przez Ukrainę, co z kolei ułatwi Kremlowi podjęcie decyzji o kolejnym etapie militarnej agresji wobec swojego zachodniego sąsiada. Następnym czynnikiem temu sprzyjającym jest wsparcie Putina dla dyktatorskiego reżimu Łukaszenki na Białorusi. Mińsk, który do momentu ostatnich dramatycznych wydarzeń w kraju zachowywał neutralne, wręcz nawet dobre stosunki z władzami w Kijowie, teraz zmienił front i oskarża Ukrainę o wspieranie białoruskich protestów. Zapewne nie będzie miał też nic przeciwko zezwoleniu Rosji na użycie swojego terytorium do prowadzenia operacji militarnych przeciw Kijowowi.

Rozkwit po chaosie

Jaka może więc być Ukraina za 10 lat? Zależy to także od nas. Poza unijnym Partnerstwem Wschodnim, które Warszawa zainicjowała, Polska uruchomiła ostatnio Trójkąt Lubelski – format współpracy polsko-litewsko-ukraińskiej na szczeblu ministrów spraw zagranicznych, który historycznie nawiązuje do unii lubelskiej (1569). Od 2014 r. istnieje LITPOLUKRBRIG – brygada litewsko-polsko-ukraińska, która nosi imię hetmana Konstantego Ostrogskiego, zwycięzcy w bitwie pod Orszą (1514). Ukraina została także doproszona do udziału w projekcie Trójmorza, od lat funkcjonuje również szereg regionalnych inicjatyw samorządowych realizowanych z ukraińskimi partnerami. Polska jest na trzeciej pozycji największych partnerów handlowych Ukrainy. Przez współpracę ze sobą wzmacniamy nasz potencjał w tym niełatwym regionie Europy, który znowu staje przed nową szansą. Jeśli ją dobrze wykorzystamy i pomogą w tym UE i USA, to za 10 lat superszybkim, komfortowym pociągiem, popijając kwas chlebowy czy kultowy już koniak Zakarpacki, będziemy jeździć z Warszawy czy Krakowa na ukraiński Krym na wymarzone wakacje nad Morzem Czarnym…

Spróbujmy więc uruchomić wyobraźnię i nakreślić ten pierwszy najbardziej optymistyczny scenariusz. Musimy jednak uwzględnić zewnętrzne warunki brzegowe, by mógł on się zrealizować. Otóż w wyniku zbiegu różnych okoliczności w Rosji dochodzi do utraty władzy przez Władimira Putina, co z niewiadomych powodów dla wielu stojących wysoko w rankingu zachodnich ekspertów i polityków wydaje się sytuacją praktycznie niemożliwą. Załóżmy, że Putin znika w jakiś tajemniczy sposób (tu przyjmujemy, ze względów humanitarnych, wariant najmniej drastyczny – może po latach odnajduje się jako zgrzybiały staruszek w jakiejś rybackiej wiosce na samym krańcu świata na wysepce, którą Kreml zakupił lata świetlne temu na wypadek możliwego niekorzystnego zrządzenia losu). W Rosji zaczyna panować chaos i kraj ulega postępującej destabilizacji. Rządzący bardzo twardą ręką Czeczenią Ramzan Kadyrow ogłasza się emirem całego Kaukazu, co zapoczątkuje proces rozpadu Federacji Rosyjskiej i liczne lokalne konflikty zbrojne na jej terenie. Rozpoczyna się paniczna ucieczka Rosjan z Donbasu i Krymu. W celu ustabilizowania sytuacji NATO (w tym Turcja) wysyła swoje okręty na Morze Czarne. Kijów zaś zwraca się z prośbą do NATO o pomoc wojskową, która zostaje mu szybko udzielona. Amerykańskie, polskie, rumuńskie i tureckie jednostki powietrznodesantowe przejmują kontrolę nad okupowanym Donbasem, okręty floty Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii oraz Turcji stopniowo opanowują przestrzeń morską wokół Półwyspu Krymskiego, a ewakuujący się w pośpiechu rosyjscy żołnierze wysadzają w powietrze most Kerczeński.

Nie ustają intensywne wysiłki zachodnich dyplomacji mające na celu neutralizację znajdującej się na terenie Rosji broni nuklearnej. Aleksiej Nawalny ucieka z kolonii karnej i próbuje bezskutecznie, jak na razie, przejąć władzę. W Mińsku protestujący zaczynają zajmować gmachy administracji rządowej. Aleksandr Łukaszenka z grupą najwierniejszych usiłuje samolotem Belavia uciec z kraju, ale podczas przebywania w rosyjskiej przestrzeni powietrznej maszynę trafia, nie wiadomo przez kogo wystrzelona, rakieta… Podobno azyl oferowały mu Korea Północna oraz Pekin.

Chińska armia, zamiast Tajwanu, zajmuje na razie Syberię, gdzie Rosjanie przerzucają wycofane z Krymu i granicy z Ukrainą jednostki. Przez jakiś czas trwa chaos generujący lokalne konflikty zbrojne. Dochodzi do terrorystycznych zamachów bombowych w stolicach państw Unii Europejskiej i w metropoliach Stanów Zjednoczonych. W wyniku akcji terrorystycznej uszkodzony i zablokowany zostaje znajdujący się od kilku lat w użytkowaniu rurociąg Nord Stream 2, co powoduje zagrożenie ekologiczne najwyższego stopnia.

Po roku trwania niepokojów przywódcy świata zachodniego, Ukrainy oraz delegaci tymczasowych rządów różnych, powstałych na gruzach Federacji Rosyjskiej, republik spotykają się na konferencji pokojowej w Istambule czy w Warszawie. Konferencji, która ma, podobnie jak ta w lutym 1945 r. w Jałcie, zatwierdzić nowy kształt świata. Bierze w niej udział także Aleksiej Nawalny jako przedstawiciel właśnie świeżo uznanej przez społeczność międzynarodową Republiki Rosji Środkowej ze stolicą w Moskwie. Rezultatem tej konferencji jest przyznanie Ukrainie planu członkowskiego NATO oraz uruchomienie procesu przyjmowania kraju nad Dnieprem do Unii Europejskiej.

Nowo wybrana pani prezydent Ukrainy zapowiada amnestię dla tych, którzy ulegli propagandzie Putinowskiej Rosji (z wyłączeniem tych, którzy popełnili zbrodnie przeciw ludzkości czy dopuścili się zdrady stanu). Kijów staje się celem wizyt rozmaitych delegacji międzynarodowych, przedstawicieli biznesu i finansjery, którzy zainteresowali się inwestycjami w ukraiński przemysł i tamtejszą infrastrukturę, a także w projekty odbudowy Donbasu i rewitalizacji Krymu. Kraj w szybkim tempie zaczyna się zmieniać, za unijne, a także amerykańskie i tureckie pieniądze powstaje nowoczesna infrastruktura. Firmy międzynarodowe przenoszą swoją produkcję nad Dniepr. Kijów i Charków szybko stają się nowoczesnymi metropoliami, w których przedstawicielstwa otwierają znane światowe marki, a komfortowe, superszybkie pociągi kursują z dokładnością szwajcarskiego zegarka, przez co łączą wszystkie większe miasta Ukrainy z europejskimi metropoliami.

 Pod nadzorem zreformowanej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie trwa żmudne rozminowywanie terenów tzw. linii rozgraniczenia, czyli obszarów przyfrontowych w strefie buforowej na Donbasie. Odessa staje się jednym z najważniejszych portów przeładunkowych Morza Czarnego, a w zajmowanym do niedawna przez rosyjską flotę porcie w Sewastopolu na Krymie cumują burta w burtę okręty amerykańskie, brytyjskie, tureckie, rumuńskie oraz ukraińskie. Oczywiście, po wykonaniu kosztownych prac remontowych znowu woda z Dniepru płynie na Krym starym Kanałem Północno-Krymskim. Krymscy Tatarzy odzyskują zabrane im prawa własności i ruszają z kampanią promocyjną – zapraszają turystów do zwiedzania półwyspu i odkrywania jego niezwykłej historii. Lokalni zaś mówią, że od momentu zmiany nawet słońce tu piękniej wschodzi co rano, a woda smakuje lepiej…

W Kijowie z wielką pompą otwarte zostaje nowoczesne muzeum poświęcone rewolucji godności oraz pamięci tych, którzy zginęli w obronie kraju na Donbasie. Łączy ono elementy wirtualnej opowieści o indywidualnych losach tych ludzi z tradycyjną ekspozycją. W oswobodzonym Doniecku odbudowuje się obrócone w gruzy podczas walk lotnisko, które nosi imię Ukraińskich Cyborgów. Pobliska dawna granica z Rosją, obecnie oddzielająca Ukrainę od Chazarstanu, czyli Republiki Południowego Donu, wygląda jak lata temu granica Ukrainy z Polską. Kolejki samochodów na przejściu z obu stron. Porządku pilnują uzbrojeni żołnierze misji NATO i funkcjonariusze ukraińskiej straży granicznej.

Lwów staje się tętniącym życiem ośrodkiem turystycznym z cudownie wyremontowaną starówką i okazałą, nowoczesną bazą hotelową, gdzie w pobliskich knajpkach zjeść można nie hamburgery czy hot dogi, ale prawdziwe przysmaki ukraińskiej kuchni i wypić kufel znakomitego lwowskiego piwa lub skosztować słynnej lwowskiej nalewki firmy Baczewski. Ukraińskie Karpaty stają się mekką spragnionych wrażeń turystów z całego świata, których przyciągają dzikość i piękno tutejszej przyrody, gościnność miejscowych i niepowtarzalny smak regionalnych potraw. Cierpi na tym wprawdzie komfort życia karpackich niedźwiedzi, ale one jakoś sobie z tym radzą. Szlaki turystyczne są coraz lepiej oznakowane i powstaje ekologiczna zielona infrastruktura, a na terenie Huculskiego Parku Narodowego odbywa się co roku zainicjowany przez deputowanego do Rady Najwyższej Ukrainy Mykołę Kniażyckiego międzynarodowy festiwal im. Stanisława Vincenza, mentora Czesława Miłosza, pisarza i barda huculskich górali. Granica polsko-ukraińska wygląda tak jak dziś polsko-niemiecka – przekracza się ją bez kontroli w kilka minut. Kijów dalej utrzymuje hrywnę jako swoją walutę, ale wejście do strefy euro (w której parę lat wcześniej znalazła się Polska) jest kwestią może roku…

Pod dyktando Putina

Aby nie zalukrować i zachować się zgodnie z kodeksem profesjonalnego Wernyhory, trzeba nakreślić i inny, niestety mniej przyjemny scenariusz. Taki, który zakłada, że Unia i USA kosztem interesów Ukrainy i krajów Środkowej i Wschodniej Europy zgadzają się na dokonanie resetu w relacjach z Kremlem. A Rosja razem z Niemcami uzyskują autoryzację Waszyngtonu na skończenie i uruchomienie niesławnego projektu gazociągu Nord Stream 2.  Tutaj można poprowadzić analogię do stosowanej przez Zachód polityki „appeasementu” w stosunku do Adolfa Hitlera. Tak jak wtedy Niemcy przy milczącej zgodzie Zachodu dokonały najpierw aneksji Austrii i Czechosłowacji, tak Putin najpierw zajął część gruzińskiego terytorium – Abchazję i Osetię Południową, a następnie Krym i Donbas. Hitler, który zabezpieczył się paktem Ribbentrop-Mołotow, zapewniającym mu wsparcie sowieckie, napadł na Polskę i w rezultacie wywołał drugą wojnę światową, która kosztowała życie, według różnych szacunków, 50–78 mln osób. Putin, tak jak kiedyś Hitler, rozzuchwalony możliwością bezkarnego kolekcjonowania nowych zdobyczy może, przy biernej postawie Zachodu, niewykraczającej poza wielokrotnie już stosowane słowa oburzenia oraz potępienia („We are deeply concerned” – to klasyka brukselskiej dyplomacji), sięgnąć po całą Ukrainę, która podobnie jak Polska w 1939 r.  pozostanie samotna i tak jak Polska będzie walczyć także po partyzancku w miastach i w lasach. Potem Putin skutecznie przetestuje art. 5 Traktatu północnoatlantyckiego najprawdopodobniej albo na krajach bałtyckich, albo na Polsce. Idealnym przyczółkiem frontowym do prowokacji dla Kremla będzie teraz Łukaszenkowska Białoruś. Wtedy historia sprzed prawie wieku się powtórzy i wkrótce wybuchnie trzecia wojna światowa, która przyniesie kolejne miliony ofiar i niebywałe ludzkie cierpienia, ale także zwycięstwo Zachodu. Najwidoczniej demokracje tak już mają – najpierw muszą zostać zaatakowane, zgwałcone, boleśnie ugodzone, by potem ogromnym kosztem odnieść wreszcie zwycięstwo, a następnie przyznać zwyciężonym nową wersję planu Marshalla na odbudowę zrujnowanego kraju. Zapewne plan obejmowałby swoim zasięgiem także Ukrainę…

Poletko doświadczalne

To jest i tak wersja optymistyczna, gdyż zakłada ostatecznie zwycięstwo Zachodu, który być może mógłby uniknąć czarnego scenariusza, gdyby wcześniej zareagował z większą empatią na apele i koleje losów Ukrainy, a także Gruzji i Mołdawii. Tak się akurat składa, że sytuacja dzisiejszej Ukrainy w jakimś sensie przypomina Polskę z późnych lat 30. ubiegłego wieku. Położenie naddnieprzańskiego kraju skazuje go na rolę poletka doświadczalnego w geopolitycznych zmaganiach dwóch światów, z których ten na Wschodzie staje się coraz bardziej nieobliczalny i groźny, podczas gdy ten na Zachodzie łagodnieje, deklaruje wolę dialogu i porozumienia z „killerem”, czyli szefem kryminalnego kartelu rządzącego Rosją. Tak Putina nazwał nowy prezydent USA Joe Biden, który teraz dzwoni do niego i proponuje mu spotkanie „na szczycie”. Kiedyś prezydent Ronald Reagan nazwał Związek Sowiecki imperium zła, tyle że potem skutecznie doprowadził do jego upadku…

 Istnieje jeszcze wersja całkiem pesymistyczna, ale jej przedstawianie uznałbym za sprzeczne z wartościami, w które wierzymy. Wierzą w nie również Ukraińcy, którzy giną w Donbasie w obronie swojego kraju, a także europejskich wartości, o których Bruksela wydaje się zapominać. Tutaj nie od rzeczy będzie przypomnieć motto znane nam ze sztandarów powstańców listopadowych i styczniowych, pod którymi wspólnie walczyli z carskim reżimem Polacy, Litwini i Rusini. Hasło „Za wolność naszą i waszą” pozostało aktualne przez następne stulecie, kiedy Polacy i Ukraińcy najpierw walczyli ramię w ramię o oswobodzenie Kijowa od bolszewików, a potem bronili przed nimi w sierpniu 1920 r. Warszawy. Dziś również nie utraciło swojego znaczenia, bo okazuje się, że świat wcale tak bardzo się nie zmienił, mimo że zamiast szabel, kos i pistoletów skałkowych używa się dronów i rakiet, a w arsenale globalnych mocarstw są także pociski wyposażone w głowice jądrowe…

Jan Piekło – dziennikarz, ekspert ds. mediów, długoletni (2005–2016) dyrektor wykonawczy Poland-America-Ukraine cooperation initiative, w latach 2016–2019 ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Ukrainie.

Tekst pochodzi z 37. numeru Rzeczy Wspólnych. Link do sklepu

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Ostatnie Wpisy

Nowy Horyzont Rozwoju

2024.12.16

Fundacja Republikańska

To właściwy moment

2024.12.16

Fundacja Republikańska

Nowy Horyzont Rozwoju. Co to i po co?

2024.12.16

Fundacja Republikańska

WSPIERAM FUNDACJĘ

Dołącz do dyskusji