Nowy numer Rzeczy Wspólnych
Czerpanie wiedzy o współczesnej Polsce wyłącznie z medialnych doniesień może przyprawić o ciężką depresję. Rząd nie ma większości, opozycja – lidera, świat traci do nas cierpliwość, kultura i edukacja są w ruinie, sądy – w kajdanach, firmy po COVID-zie padają, a młodzi nie widzą tu dla siebie przyszłości. To tak na początek. Potem napięcie stopniowo wzrasta. W rzeczywistości sprawy mają się dobrze (mówiąc bardzo ostrożnie), co potwierdzają ekonomiczne wskaźniki, domowe budżety, konsumencki optymizm. Najlepiej widać go z perspektywy sytuacji przeciętnej rodziny, lokalnego rynku pracy, rosnących aspiracji rodaków. Polski Ład – przedstawiony w czerwcu przez rząd – chciałby być planem na miarę tych aspiracji. Jego skala i zakres nie mają precedensu w naszej powojennej historii, a zakładane cele daleko wybiegają poza horyzont jednej kadencji. Nie jest to gotowy pakiet rozwiązań, nie jest to nawet zamknięta, dopracowana całość, raczej „dzieło otwarte”, ciąg dalszy opowieści o lepszej, bardziej sprawiedliwej dystrybucji owoców polskiego sukcesu. Powraca refren ekipy Dobrej Zmiany, a zarazem pułapka na opozycję, która zbyt długo (jak na cierpliwość wyborców) karmi swój elektorat konkurencyjną narracją o państwie, w którym nie da się żyć. „Ja nie chcę iść pod wiatr, gdy wieje w dobrą stronę” – śpiewała przed trzema laty Orkiestra Męskie Granie. Może nie jest to hymn całego pokolenia, ale chyba coraz trudniej skrywana deklaracja pozytywistyczna. Do przemyślenia wyznawcom prostej tezy, że Polski Ład to jedynie zbiór sloganów. Zagrożenie, a nie szansa.
Piotr Legutko
Redaktor Naczelny
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.