Historia się skończyła – brzmiała polska opowieść ostatnich lat. Serwowały ją media, politycy, intelektualiści. Polska jest bezpieczna jak nigdy, a droga do szczęścia – od dawna znana, wystarczy przecież naśladować i uczyć się od zachodnich przyjaciół, oni znają wszystkie tajemnice. Koniec wielkich sporów, koniec polityki – o co się kłócić, skoro na wszystkie pytania już odpowiedziano?
Tragedia smoleńska zadała tej narracji cios, jakiego nie byli w stanie wymierzyć jej ludzie rozumiejący, jak jest absurdalna i szkodliwa. W jednej chwili prysła iluzja, że wystarczy się zająć własnymi sprawami, aby żyło się dobrze i coraz lepiej. Polska okazała się bytem kruchym, który w każdej chwili może zniknąć, jeśli o niego nie zadbamy. I Polacy to poczuli. Wobec ostateczności, której przebłysk zobaczyli 10 kwietnia, wyrabiane od lat nawyki nowoczesnego konsumenta okazały się bezwartościowe. Ludzie pognali natomiast złożyć hołd politykom, jeszcze wczoraj uważanym za szkodliwych awanturników. Zaraz potem pobiegli do kościołów.
Historia przypomniała o sobie w sposób tak brutalny, że nie sposób jej dłużej ignorować, a zarazem w formie w najwyższym stopniu zdumiewającej. Zdumienie jest jednak wstępem do zrozumienia, a zrozumienie sensu smoleńskiej katastrofy to jedno z ważniejszych zadań, przed jakimi stoimy. Podejmujemy je w pierwszym numerze „Rzeczy Wspólnych”.
W dziale „Polska po Smoleńsku” odpowiadamy na pytania o znaczenie i skutki 10 kwietnia oraz tego niezwykłego obywatelskiego poruszenia, jakie nastąpiło po nim. Pozostałe artykuły powstały przed tragedią, ale, paradoksalnie, po niej stały się jeszcze bardziej aktualne. W dziale „Powrót geopolityki” pokazujemy, jak złudzenie końca historii, przy którym polskie elity samotnie trwają z niezwykłym uporem, ma się do realnych interesów i strategicznych rozgrywek w naszym najbliższym otoczeniu. Pytamy też: „Co z tą infrastrukturą?”, skoro wybudowanie mitycznych autostrad miało być symbolicznym głównym celem naszego państwa, usprawiedliwiającym braki w innych dziedzinach, a zwłaszcza zarzucenie refl eksji nad tożsamością i tradycją. Wbrew temu przekonaniu, zajęliśmy się tymi ostatnimi w dziale „Idee”, gdzie rozpoczynamy – od refl eksji nad Platonem – pisanie republikańskiej historii myśli politycznej. Traktując ją niezgodnie z tzw. podejściem historycznym jako żywe i praktyczne dziedzictwo.
„Rzeczy Wspólne” powstały po to, aby poważnie mówić o polityce na przekór niepoważnym czasom. Jeśli po Smoleńsku czasy stały się znów poważne, dodaje nam to tylko skrzydeł, a naszym wysiłkom – większego znaczenia. Podobnie jak republikański instynkt, który – jak pokazała żałoba narodowa – wciąż w Polakach drzemie, mimo wieloletniego egzorcyzmowania. Czym jest ten instynkt i co może przynieść – to pytania, które zadawaliśmy jeszcze przed katastrofą, a które, ponownie, stały się po niej jeszcze ważniejsze. Stanowią one o drugim celu naszego pisma, a jest nim zrozumienie i aktualizacja republikańskiej tradycji.