Patronat i rozmowa w rocznicę Bitwy pod Wiedniem
Książka dostępna jest obecnie w przedsprzedaży w portalu finansowania społecznościowego Beesfund.com. Dzięki aktywności wydawnictwa, autora i społeczności udało się pozyskać mecenasów publikacji. Browar Lwówek i Browar Ciechanów wsparły pomysł jej wydania, dzięki czemu „Husaria pod Wiedniem” ukaże się jesienią nakładem Instytutu Wydawniczego Erica.
Zachęcamy do zapoznania się z krótką rozmową, którą z okazji 329. rocznicy Bitwy pod Wiedniem przeprowadziliśmy z dr. Radosławem Sikorą!
Rzeczpospolitą zohydzają krzywdzące stereotypy
– Gdy tylko odejdzie w przeszłość pokolenie z traumą drugowojenną i gdy zatrą się w pamięci wspomnienia PRL-u, sięgniemy do tej przeszłości, w której byliśmy podmiotem, a nie przedmiotem. Sięgniemy do lat naszej świetności. Ten trend jest już widoczny. – O znaczeniu Bitwy pod Wiedniem, kolonizacji polskiej kultury i rosnącym zainteresowaniu historią przedrozbiorowej Rzeczypospolitej rozmawiamy z drem Radosławem Sikorą, autorem książki „Husaria pod Wiedniem”.
Rzeczy Wspólne: W 329. Rocznicę Bitwy pod Wiedniem wiemy już, że jesienią nakładem Instytutu Wydawniczego Erica pod patronatem „Rzeczy Wspólnych” ukaże się Pana nowa książka pt.: „Husaria pod Wiedniem”. O Bitwie pod Wiedniem mówi się, że to jedna z najważniejszych bitew w historii Europy. Zgadza się Pan z tą oceną?
Trzeba tu też obalić popularny mit, że bitwa pod Wiedniem ocaliła chrześcijańską Europę przed zalewem Islamu. Owszem, na pewno ocaliła Wiedeń. Może też i cesarstwo (choć to już jest dyskusyjne). Może nawet i samą Rzeczpospolitą. Ale na pewno nie całą chrześcijańską Europę. Imperium Osmańskie było dalece za słabe, aby podbić całą Europę. Choć dla nas, czy dla cesarza wystarczająco groźne, żeby się cieszyć z wyniku bitwy pod Wiedniem.
Jak Pan jako popularny autor i historyk ocenia zainteresowanie husarią i w ogóle dawną Rzeczpospolitą?
To zainteresowanie ostatnimi laty wyraźnie wzrasta, choć wciąż Polaków bardziej fascynują inne tematy. Sądzę tak choćby po ilości książek poświęconych na przykład husarii, wojskom biorącym udział w II Wojnie Światowej czy samurajom. Moim zdaniem Polaków najbardziej interesuje bliższa nam historia. Na czoło wysuwa się II Wojna i w ogóle XX w. Trudno się poniekąd temu dziwić. Trudno się też dziwić temu, że młodsze pokolenia, wychowane na amerykańskich filmach o samurajach i ninja, okazują im większe zainteresowanie niż historią przedrozbiorowej Rzeczpospolitej, o której właściwie nie robimy filmów, a którą dość skutecznie zohydzają nam krzywdzące ją, a mocno utrwalone stereotypy. Husaria na tym tle jest wyjątkiem. W tym sensie, że jej postrzegania nie udało się zohydzić Polakom. Ale czy to nie paradoks, że o tym rycerstwie, które było najbardziej niesamowitą i skuteczną kawalerią w naszej historii i jedną z najlepszych w dziejach ludzkości, nie stworzyliśmy do tej pory żadnego filmu dokumentalnego?
W ósmym numerze „Rzeczy Wspólnych” opublikowaliśmy tekst prof. Ewy Thompson, która twierdzi, że kraje skolonizowane nie uczestniczą w tworzeniu swojego wizerunku. Zwróciła nawet uwagę, że bitwa pod Wiedniem „została zredukowana przez Austriaków do małej i trudnej do znalezienia tabliczki na murze jednej z wiedeńskich piwiarni”. Mimo lat prób nie udało się nakręcić polskiej superprodukcji o bitwie. Wedle pierwszych przecieków polsko-turecko-włoska koprodukcja, która wchodzi do kin w październiku, jest dziełem raczej niskich lotów. Zgadza się Pan w tym kontekście z diagnozą redaktor Sarmatian Review?
Tak się składa, że właśnie dzisiaj rano czytałem ten tekst prof. Ewy Thompson i zrobił on na mnie wielkie wrażenie. Trudno się z nim nie zgodzić, nie tylko w kontekście filmu o bitwie wiedeńskiej.
Polska kultura przez lata rzeczywiście była zdominowana przez martyrologicznego ducha. Pan jako badacz okresu chwały Rzeczpospolitej ma poczucie, że ten trend można odwrócić?
Tak. Bo ileż można żyć w traumie klęsk, rozbiorów, II Wojny Światowej i tym podobnych nieszczęść, które nas przez ostatnie 3 stulecia dotykały? Nie chcę się bawić w psychologa, ale sądzę, że normalny stan umysłu to zainteresowanie czymś pozytywnym, sukcesem, zwycięstwem, chwałą, a nie wieczne umartwianie się klęskami. Powszechne na świecie zainteresowanie samurajami bierze się stąd, że uważa się ich (czy słusznie, to zupełnie inna sprawa) za jakiś nadzwyczajnych wojowników, a nie z tego, że przegrywali walcząc z honorem za słuszną sprawę. Tak samo będzie i z zainteresowaniem naszą historią. Gdy tylko odejdzie w przeszłość pokolenie z traumą drugowojenną i gdy zatrą się w pamięci wspomnienia PRL-u, sięgniemy do tej przeszłości, w której byliśmy podmiotem, a nie przedmiotem. Sięgniemy do lat naszej świetności. Ten trend jest już widoczny. Ale na jego dominację trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Skąd pomysł akcji internetowej, w której apeluje Pan wraz z przyjaciółmi, by wartę honorową przez Pałacem Prezydenckim pełnili spieszeni husarze? Poparło ją już blisko 2500 osób.
To pomysł Marka Jakubiaka. Wsparłem go całym sercem, bo jak się łatwo domyślić, uważam, że husaria na to w pełni zasługuje. Także dlatego, że jest to znakomita forma promocji pozytywnego wizerunku Polski. Polski skutecznej, walecznej, dumnej i z fantazją. Polski, którą powinniśmy się chwalić, tak jak inni (i słusznie) chwalą się swoimi dokonaniami.
Jak to się stało, że absolwent politechniki napisał na wydziale historycznym doktorat na temat taktyki i uzbrojenia husarii? Skąd u Pana pasja do przywracania chwały tej formacji?
Mi nie tyle chodzi o „przywracanie chwały”, co o pisanie prawdy o tej formacji. W moich książkach znajduje Czytelnik nie tylko peany na jej cześć, ale także bardzo przykrą prawdę o prawdziwych powodach jej upadku. A skąd to się wszystko wzięło? Może właśnie stąd, że w pewnym momencie strasznie mnie zirytowało, jak zmanipulowaną i sprzeczną ze źródłami wiedzę na temat husarii nam się serwowało.
[rozmawiał: PT]
dr Radosław Sikora jest najbardziej znanym ekspertem w zakresie wojsk husarskich, doktorem nauk historycznych specjalizującym się w historii nowożytnej i dziejach wojskowości. Obronił pracę doktorską pt.: „Taktyka walki, uzbrojenie i wyposażenie husarii w latach 1576–1710”.
Jest autorem wielu książek, m.in.: „Kłuszyn 1610”, „Fenomen husarii”, „Wojskowość polska w dobie wojny polsko-szwedzkiej 1626-1629. Kryzys mocarstwa”, „Niezwykłe bitwy i szarże husarii” oraz „Z dziejów husarii”.
Kupuj nasze pismo u wydawcy! Bez marży pośredników zapłacisz mniej, a my będziemy rozwijać się szybciej! Na Allegro na „Rzeczy Wspólne” wydasz jedynie 20 zł!
Zachęcamy również do prenumeraty od 16 zł za nr!