Małe i średnie przedsiębiorstwa – podpora brytyjskiej gospodarki
Obecny rząd Wielkiej Brytanii dostrzegł to, czego wiele rządów zdaje się nie dostrzegać: to mali i średni przedsiębiorcy budują gospodarkę kraju, to ich praca wytwarza większą część produktu krajowego brutto. Skoro napędzają gospodarkę, to należy im stworzyć do tego odpowiednie warunki. Następuje swoista współpraca: małe i średnie przedsiębiorstwa popychają kraj do przodu, a państwo stara się jak najmniej w tej czynności przeszkadzać – wszystko, żeby dojechać jeszcze dalej. W Polsce 99,8% firm należy do sektora MSP (małych i średnich przedsiębiorstw). Przedsiębiorstwa są odpowiedzialne za ¾ polskiego PKB, a małe i średnie za niemal jego połowę. Warto więc poświęcić im nieco uwagi.
Rząd klientem MSP
Brytyjski gabinet, dostrzegając rolę sektora MSP w budowaniu PKB postanowił wspierać go w rozwoju. Działania te mają różny charakter, np. wolnorynkowy (deregulacja) lub interwencjonistyczny (dofinansowania i kredyty). Na szczególną uwagę zasługuje jednak chęć zwiększenia udziału małych i średnich przedsiębiorstw w rządowych zleceniach. Jest w tym nieco mniej interwencjonizmu, a nieco więcej zdrowego rozsądku – te pieniądze i tak trzeba wydać, zapłaćmy więc tym, którzy napędzają gospodarkę. Patrząc z innej perspektywy, wybierane będą opcje korzystniejsze, ponieważ do ofert MSP można umownie dopisać korzystniejsze przełożenie na wzrost gospodarczy. W lutym 2011 roku miały miejsce pierwsze postanowienia. W trakcie konsultacji nad projektem zidentyfikowano bariery stojące na przeszkodzie małym firmom w zdobywaniu rządowych kontraktów. Do najważniejszych z nich należą:
- niewystarczająca ekspozycja pojawiających się zamówień (brak spójnej bazy danych zamówień),
- nadmiernie biurokratyczne i uciążliwe wymagania prekwalifikacyjne (np. obowiązek wypełniania ankiet preeliminacyjnych lub eliminacja firm stabilnych finansowo ze względu na ich niskie obroty),
- utrudnione promowanie pomysłów i innowacji w instytucjach publicznych (brak długoterminowego planowania zakupów).
Rząd Davida Camerona postawił sobie za cel, aby 25% wydatków rządowych trafiało do małych i średnich przedsiębiorstw (wg definicji Komisji Europejskiej[1]). Liczone są zarówno zlecenia dla bezpośrednich kontrahentów jak i dla podwykonawców. W 2010 roku wielkość ta oscylowała wokół 3 mld funtów, co stanowiło około 6,5% wszystkich wydatków.
Nakreślono wiele działań mających przybliżyć wyznaczony wcześniej cel:
- powołano Przedstawiciela Korony reprezentującego sektor MSP, aby zmiany były zakorzenione w rzeczywistości,
- wdrożono narzędzie informatyczne Contract Finder dostępnego online i umożliwiającego wyszukanie zamówień administracji o wartości powyżej 10 tys. funtów, wraz ze szczegółami (np. wymagane dokumenty) i wskazówkami,
- zniesiono wymóg wypełniania kwestionariuszy prekwalifikacyjnych dla zamówień poniżej 100 tys. GBP,
- rozpoczęto publikowanie rekomendacji dla kontrahentów, aby przyspieszyć proces zamawiania,
- organizuje się panele dyskusyjne z przedstawicielami małych i średnich przedsiębiorstw,
- wprowadzono serwis The Mystery Shopper, umożliwiający kontrahentom i urzędnikom zgłaszanie zastrzeżeń dotyczących istniejących i planowanych zamówień bezpośrednio do administracji rządowej, anonimowo lub jawnie (do grudnia 2012 jego skuteczność to 75%),
- zobowiązano wszystkie jednostki publiczne do dokonywania płatności maksymalnie w ciągu 30 dni od powstania zobowiązania; dodatkowo prowadzone są działania, aby podwykonawcy otrzymywali płatność jednocześnie z kontrahentami.
W 2012 roku udział sektora MSP w kontraktach rządowych zmierzono na poziomie 13,7%, co oznacza jego podwojenie w stosunku do pomiaru sprzed zmian. Wydatki bezwzględne również się podwoiły – z 3 mld do 6 mld funtów. Jeśli dodać do tego wydatki pośrednio docierające do MSP, np. przez łańcuchy dostaw niektórych jednostek udziały rosną do 14,5%. Pozwala to realnie patrzeć na cel 25% do 2015 roku.
Zmniejszenie kosztów
Wsparcie przedsiębiorstw to jedno z narzędzi, jednak największe znaczenie dla przedsiębiorców to po prostu nieprzeszkadzanie im w działalności. Ludzie, którzy prowadzą swoje interesy, sami wiedzą najlepiej w którym kierunku się rozwijać, albo jakim sposobem finansować swój biznes, dlatego oczekują od państwa przede wszystkim swobody działalności i ograniczenia jego ingerencji do niezbędnego minimum. Przedsiębiorca ma pchać swój wózek sam, państwo powinno mu zapewnić najwyżej drogowskazy, które zapewnią, że jego biznes pozostanie legalny.
Po pierwsze rząd postarał się o zmniejszenie kosztów stałych dla najmniejszych przedsiębiorstw. Zwiększono liczbę tych, która jest zwolniona z obowiązkowego audytu. Aby móc uzyskać takie zwolnienie przedsiębiorstwo musi spełnić co najmniej 2 z 3 kryteriów dotyczących maksymalnej wielkości aktywów, obrotów lub zatrudnienia. Liczba jednostek spełniających te wymagania to 36.000. Ponadto zwolnione z obowiązku audytu mogą być spółki zależne, pod warunkiem m.in. gwarantowania ich zobowiązań przez spółki – matki. Takich firm będzie 83.000. Kolejne 67.000 nieaktywnych przedsiębiorstw zależnych, po spełnieniu tych warunków, będzie zwolnione z obowiązkowego audytu i jedynie będzie musiało złożyć sprawozdanie dotyczące rocznego zysku. Cała deregulacja obejmie prawie 200.000 jednostek. Rząd szacuje, że przyniesie to biznesom oszczędności sięgające 100 mln funtów rocznie. Ponadto Brytyjczycy lobbują w Unii Europejskiej za przyjęciem podobnych rozwiązań w całej wspólnocie.
Deregulacja „one In – two out”
Gabinet Davida Camerona postanowił również zredukować liczbę przepisów i regulacji dotyczących przedsiębiorstw i biznesu ogółem. Firmy często narzekały, że ich głównym problemem jest gąszcz legislacyjny, po którym poruszanie się pochłaniało znaczną ilość czasu i zasobów. Brytyjczycy zdecydowali się na przekształcenie tej kategorii prawa według zasady „one – in, two – out”, która obowiązywała od stycznia 2011 do grudnia 2012 i ograniczała ilość przepisów i wielkość kosztów nakładanych na przedsiębiorstwa. Oznacza to, że jeśli legislator chce wprowadzić przepis, który spowoduje powstanie kosztów dla biznesu, musi on zmodyfikować lub zlikwidować istniejącą regulację, która generuje dwa razy wyższy koszt dla firm. Zasada ta nie dotyczy prawa podatkowego, regulacji dotyczących bezpieczeństwa, niektórych regulacji unijnych oraz prawa niemającego wpływu na biznes. Aby ograniczyć zamieszanie związane ze zmianą prawa wprowadzono dwa stałe terminy w ciągu roku, w których nowe przepisy wchodziły w życie. Ponadto publikowano raporty zawierające wszystkie przepisy wchodzące w życie w ciągu następnych 6 miesięcy, wszystkie regulacje wygasające w tym okresie oraz rezultaty pracy poszczególnych ministerstw w tym zakresie.
Pamiętając o tym, że wprowadzanie nowych przepisów jest drogie zarówno dla biznesu, jak i dla rządu, zdecydowano się o podjęciu kilku działań, mających zapewnić, że żadna nowopodjęta regulacja nie jest niepotrzebna. Przede wszystkim jednostka chcąca wprowadzić nowy paragraf musi przeprowadzić ocenę jej potencjalnych efektów oraz alternatyw dla regulacji. W tym procesie wnioskodawca musi udowodnić, że nowa regulacja jest opcją lepszą niż np. modyfikacja istniejącego prawa lub akcja edukacyjna. Jednocześnie przeprowadzana jest ocena istniejących przepisów. Przestudiowano ponad 6500 regulacji i zobowiązano się do usunięcia lub modyfikacji prawie połowy z nich. Stworzono do tego dwa narzędzia. Pierwsze to Red Tape Challenge, czyli portal internetowy pozwalający obywatelom m.in. zgłaszać absurdy prawne. Drugie to klauzule, którym oznacza się przepisy – „review” (regularna ocena efektywności) i „sunset” (data ważności – automatyczne wygaśnięcie po 7 latach, o ile rząd nie odnowi przepisu).
Wprowadzono także szereg innych rozwiązań mających uprościć prawo dla biznesu, między innymi 3 – letnie moratorium prawne dla przedsiębiorstw zatrudniających mniej niż 10 osób (w tym start – up’y), konsultacje z przedsiębiorcami, nowe podejścia do implementacji przepisów unijnych czy używanie alternatyw dla regulacji (modyfikacja istniejących, edukacja, narzędzia ekonomiczne, regulacja własna sektora lub wspólna regulacja sektora i rządu).
Działania deregulacyjne:
- zniesienie obowiązkowego audytu dla małych przedsiębiorstw,
- walka z nadmierną regulacją w uporządkowany sposób,
- ocena efektywności przepisów,
- konsultacje i nowe kanały komunikacji,
- zastępowanie regulacji środkami alternatywnymi.
Podjęta akcja deregulacyjna przyniosła już wymierne korzyści dla brytyjskiej gospodarki. Obliczono, że w trakcie jej trwania zniesiono przepisy generujące koszty dla biznesu w wysokości około 1 mld funtów. W ten sposób prowadzenie biznesu na Wyspach stało się prostsze i mniej kosztowne.
[1] Wielkość przedsiębiorstwa określana jest według dwóch kryteriów: wielkości zatrudnienia oraz wielkości obrotów lub aktywów. Małe przedsiębiorstwa to te, które zatrudniają poniżej 50 pracowników a obroty lub aktywa są o wartości mniejszej niż 10 mln euro. Wielkości dla średnich firm to odpowiednio: 250 pracowników i mniej niż 50 mln euro lub mniej niż 43 mln euro.