Polska rodzina nie może liczyć na wsparcie państwa
Jednocześnie to, co Polacy znają z porównań z państwami zachodnimi jako „socjal” w naszym kraju właściwie jest nieobecne. Normalna rodzina nie ma co liczyć na szczodrość państwa – pomoc finansową w wychowaniu, wykształceniu czy leczeniu dzieci. Tym właśnie różnią się instrumenty wdrażane w państwach prowadzących politykę prorodzinną od stosowanych w Polsce. Tam są one powszechne i odnoszą skutek w postaci większej dzietności. U nas utrzymują rzeszę beneficjentów pomocy społecznej.
W dyskusji o tzw. polityce prorodzinnej w Polsce, nawet uważnemu odbiorcy umknąć może odpowiedź na kluczowe pytanie – dlaczego w ogóle państwo powinno taką politykę prowadzić? Otóż państwo powinno wspierać rodzinę, aby zwiększyć dzietność. Każdy kolejny głos mówiący o systemie emerytalnym, stabilności budżetu, sile głosu w UE, jest wtórny. Każdy z nich zależy bowiem bezpośrednio od ilości i struktury ludności w Polsce. Jednocześnie (pamiętając o zapaści demograficznej) wciąż najwięcej (ponad 75%) dzieci rodzi się w rodzinach pojmowanych zgodnie z definicją słowa – w sformalizowanym związku kobiety i mężczyzny, stanowiącym odrębne gospodarstwo domowe. Stąd logiczny wniosek – polityka mająca na celu zwiększenie dzietności jest polityką prorodzinną.
Obecnie statystyczna Polka rodzi 1,3 dziecka w ciągu swojego życia (a pamiętajmy, że wciąż mamy znaczną liczbę kobiet w wieku reprodukcyjnym, co jest skutkiem baby-boomu z początku lat 80-tych). Nie zapewnia to nawet prostego zastępowania pokoleń. Kontynuacja tego procesu spowoduje dwa efekty:
- Zaburzenie proporcji między ilością osób w wieku produkcyjnym i w wieku poprodukcyjnym (obecnie na jednego emeryta/rencistę przypada dwóch pracujących, około roku 2060, kiedy liczby osób w wieku 20-65 i powyżej 65 lat zrównają się, każdy pracujący będzie utrzymywał jednego emeryta).
- Stale przyspieszający spadek liczby ludności w ogóle (dzięki zwiększającej się proporcji osób powyżej 65 roku życia, których umieralność z każdym kolejnym rokiem życia drastycznie rośnie).
Jak pokazują wzory polityki prorodzinnej z krajów rzeczywiście ją prowadzących, wzrost dzietności uzyskać można w skutek wzrostu nakładów finansowych. Wśród państw Unii Europejskiej, dzietność na poziomie oscylującym wokół 2,0 (a więc zapewniającym zastępowalność pokoleń) osiągają kraje przeznaczające na wsparcie rodzin powyżej 2,7 % PKB. Z pozoru, dzielący Polskę od tego poziomu 1 punkt procentowy (w Polsce nakłady wynoszą ok. 1,7 %), nie gra większej roli. Oprócz jednak samego poziomu wsparcia rodzin ważna jest jego struktura.
Tymczasem w Polsce, wcale niemałe pieniądze wydawane na pomoc rodzinom, lecz giną w chaosie i bezcelowych rozwiązaniach. Środki te trafiają jednak w głównej mierze do instrumentów polityki społecznej. Nie są ani powszechne, ani nie są ukierunkowane na wsparcie rodziny. Raczej pełnią rolę interwencyjną. Co więcej, większość rodzin nie ma możliwości z nich skorzystać. Ze wszystkich instrumentów z założenia mających wspierać rodziny, tylko ulga podatkowa na dzieci spełnia wymogi instrumentu polityki prorodzinnej (powszechność, progresywność – rozmiar wsparcia rośnie wraz z ilością dzieci i neutralność – zapewnienie swobody decyzji o wydatkowaniu środków).
Raport Fundacji Republikańskiej „Polityka prorodzinna w Polsce”, opublikowany przed miesiącem, zawiera kilka konkretnych propozycji rozwiązań.
Po pierwsze, wydłużone urlopy macierzyńskie (odpowiadające potrzebie zajmowania się dzieckiem w kluczowym okresie jego życia w sytuacji zabezpieczenia minimum środków na życie).
Po drugie, stworzenie „bonu wychowawczego” pozwalającego rodzicom dowolnie alokować wsparcie państwa w najlepszych ich zdaniem formach.
Po trzecie, zmodyfikowanie ulgi na dzieci poprzez umożliwienie jej odliczania od wszelkich danin publicznych (nie tylko podatku ale i składek ZUS).
Aby więc spowodować rzeczywiste zmiany w demografii należy rozpocząć wydatkowanie pieniędzy na instrumenty spełniające te trzy kryteria. Nie wymaga to wcale rewolucji, wystarczy rozpocząć od przeniesienia akcentów polityki państwa – z pomocy społecznej na politykę wspierania dzietności. Nie chodzi bowiem o to, aby jedynie zapobiegać i leczyć patologie. Jeśli Polska ma w ogóle się rozwijać potrzebne jest tworzenie warunków, w których rodziny chcą i mają dzieci.
Komentarz opublikowany na portalu Forbes.pl