Niemcy chcą razem z USA rządzić Europą
W cieniu wyborów w USA doszło do bardzo znamiennego wydarzenia. Niemcy zaproponowały Stanom Zjednoczonym nieformalny układ, w którym RFN obejmie (na powrót) rolę najważniejszego sojusznika USA w Europie i będzie respektować dominującą rolę Ameryki na Starym Kontynencie. W zamian Berlin chce być pierwszym i najważniejszym współpracownikiem Waszyngtonu w Europie.
W języku biznesu taki układ określa się mianem prokury. Zarząd mający zbyt wiele zadań powołuje prokurenta, żeby w pewnych sprawach działał w jego imieniu. Niemcy wystąpiły o taką prokurę na Europę, dając Ameryce do zrozumienia, że będą zarządzały w jej imieniu, dzięki czemu USA będą mogły skoncentrować się na ważniejszych zadaniach jak rywalizacja z Chinami. Taki wydaje się być sens przemówienia niemieckiej minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer (CDU) wygłoszonego w końcu października w Towarzystwie Steuben-Schurz, najstarszej niemiecko-amerykańskiej organizacji współpracy. Przemówienia bardzo dobrze napisanego, pełnego pokory, samokrytycyzmu, podziwu dla Ameryki i podziękowania za zaprowadzenie demokracji w powojennych Niemczech. To bardzo ważne przemówienie z punktu widzenia niemieckiej polityki, warte nie tylko pogłębionej analizy, ale też cytowania jego kluczowej treści, zwłaszcza że przyjęcie oferty, jaką Niemcy złożyły Stanom Zjednoczonym, oznacza przebudowę geopolitycznej mapy Europy. Wagę tego przemówienia zwiększa fakt, że z podobnymi wypowiedziami wystąpili prominentni działacze SPD, ministrowie spraw zagranicznych, były Sigmar Gabriel i obecny Heiko Maas, co może oznaczać, że jest to oferta całej rządzącej niemieckiej elity politycznej.
Ameryka w oczach Niemców
Na początku swojego przemówienia minister nawiązała do dwoistości amerykańskiego wizerunku począwszy od pierwszych powojennych lat i ówczesnego pokolenia, „Dla tego pokolenia Ameryka jest przede wszystkim synonimem wyzwolenia i berlińskiego mostu powietrznego, planu Marshalla i pierwszego człowieka na Księżycu, z otwartymi przestrzeniami i indywidualizmem, innowacjami i potęgą gospodarczą, a później zwycięstwem w zimnej wojnie”. Przypomniała jednocześnie, że w Niemczech istnieje silna społeczna opcja antykamerykańska, dla której USA to kraina ery McCarthy’ego, protestów przeciw wojnie wietnamskiej i ruchu Me Too. Ta opcja, według minister, miała pretensje do Ameryki także o narzucenie demokracji i cywilizacji, której Niemcy „uosobienie cywilizacji”, musiały na nowo nauczyć się od tego młodego, anglosaskiego narodu. Pani AKK, jak ją nazywają w Niemczech, nie wspomniała jednak o innej przyczynie antyamerykańskości Niemców jaką do dziś zdaje się być fakt zwycięstwa nad Niemcami w obu wojnach światowych. Minister Kramp-Karrenbauer podkreśliła, że opcja antyamerykańska jest cały czas bardzo silna w Niemczech, tak że „Każdy, kto w dzisiejszych czasach promuje przyjaźń z Ameryką, w tym naładowanym emocjonalnie i politycznie spolaryzowanym środowisku transatlantyckim, może spodziewać się ostrej i często skrajnej krytyki”. Ten passus przemówienia nie jest przypadkowy. Niemiecka elita słowami minister AKK daje do zrozumienia Amerykanom, że dla nich związanie się z opcją transatlantycką jest trudnym wyborem, wbrew opinii znacznej części swojego społeczeństwa, która hołduje innej opcji. W ten sposób Berlin podbija cenę swojego wyboru, dając Amerykanom do zrozumienia, że możemy, ale nie musimy.
Westbindung
Termin, który w niemieckiej polityce zagranicznej oznacza zachodnią orientację tego kraju i jest czymś więcej niż geograficzna lokalizacja. To w ramach tej koncepcji Niemcy przyjęły zachodnia demokrację i obrały opcje atlantycką jako główny kierunek swej polityki międzynarodowej. To kierunek nad którego rozwojem pomyślnie pracowali Konrad Adenauer i Helmut Kohl, mówiła minister.
Przeciwieństwem „Westbidung”, o czym w przemówieniu nie wspomniano, jest „Ostpolitik”, którą jak wiadomo, zapoczątkował Willy Brandt. Dzisiejszą odsłoną tego kierunku jest choćby budowa gazociągów Nord Stream i Nord Stream 2. Choć wydaje się, że Niemcy odwrócą się od prorosyjskiej „Ostpolitik”, to nie oznacza, że nie będą chciały dokończyć budowy NS2. W sierpniu 2020 r. zaproponowali Amerykanom, że wybudują u siebie 2 gazoporty do odbioru amerykańskiego gazu w zamian za zgodę na dokończenie inwestycji NS2.
W konkluzji minister oznajmiła, że „Niemcy są mocno zakorzenione w rodzinie demokratycznych, otwartych społeczeństw Zachodu. Westbindung jest dla mnie i pozostaje wyraźnym odrzuceniem historycznej pokusy równej odległości. Westbindung mocno zakotwicza nas w NATO i UE i wiąże nas ściśle z Waszyngtonem, Brukselą, Paryżem i Londynem. Westbindung jest odpowiedzią na słynne pytanie niemieckie, pytanie o to, za czym stoją Niemcy. Niemcy są mocną częścią Zachodu i jest to jedyna odpowiedź, która umożliwia pokój w sercu Europy”.
Przyznając sobie status pełnoprawnego członka zachodniej rodziny i oceniając, że zachodni system wartości i sam Zachód są w całości zagrożone, Niemcy składają ofertę „Miarą tego, czy jesteś częścią Zachodu, jest również to, czy jesteś przygotowany, aby go bronić. Po raz kolejny Niemcy będą musiały potwierdzić swoje zaangażowanie na rzecz Zachodu. Aby Europa mogła zachować pokój. Aby Europa mogła bronić zachodniej kultury, wolności, rządów prawa, międzynarodowego porządku opartego na wiążących dla wszystkich regułach i otwartych rynków. Tylko przy silnym wsparciu Niemiec Europa będzie mogła powrócić do tej siły. I znowu ważne jest, aby ten rozwój odbywał się w ścisłej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Jeśli w przyszłości Zachód ma istnieć, musimy go bronić. I ramię w ramię ze Stanami Zjednoczonymi”. Konkluzja tego oświadczenia jest bardzo widoczna. Europa nie obroni się bez przewodnictwa Niemiec i bez ścisłej współpracy USA. Stany Zjednoczone mają nadal być liderem Zachodu, a Niemcy stać się „pierwszym po bogu”.
Przed kim pani minister chce bronić zachodniej cywilizacji i w szczególności Europy, w ramach tego, jak go nazwała, nowego niemieckiego realizmu? Odpowiedź jest bardzo konkretna: „Tylko Ameryka i Europa razem mogą utrzymać silny Zachód, broniąc go przed niewątpliwym rosyjskim pragnieniem władzy i chińskimi ambicjami globalnej supremacji”.
Co Niemcy oferują Stanom Zjednoczonym?
Niemcy deklarują, że staną się o wiele bardziej aktywnym obrońcą zachodniego porządku i to nie tylko w europejskiej skali, ale i globalnej jako tzw. „dawca” strategiczny, czyli dający strategiczne bezpieczeństwo. W ten sposób mają zdjąć z Amerykanów wiele obowiązków. Berlin chce wziąć odpowiedzialność za zabezpieczenie wschodniej flanki NATO za pomocą konwencjonalnych środków wojskowych, a także prowadzenie operacji zarządzania sytuacjami kryzysowymi na terenach znajdujących się bezpośrednio poza granicami Europy. Mimo pandemii koronawirusa i kosztów z tym związanych Niemcy zapowiadają chęć systematycznego zwiększania wydatków na obronę. Ponadto po raz pierwszy tak zdecydowanie przyłączają się do stanowiska USA w kwestii Chin. Minister Kramp-Karrenbauer mówiąc o Państwie Środka mówiła językiem prezydenta Trumpa zarzucając Chinom trwające od dłuższego czasu manipulacje walutowe, agresywną kradzież własności intelektualnej, nierówne warunki inwestowania faworyzujące chińskie przedsiębiorstwa czy subsydiowanie przez chińskie państwo podmiotów gospodarczych powodujące zakłócenie wolnej konkurencji.
Niemcy jednakże zaznaczają, że są przeciwko deglobalizacji forsowanej przez administrację prezydenta Trumpa ponieważ globalizacja i otwarte rynki dają im olbrzymie korzyści płynące z eksportu.
Niemiecka koncepcja zakłada znaczne zwiększenie bezpieczeństwa poprzez zwiększenie siły NATO w obliczu, jak powiedziała niemiecka minister, agresywnej polityki rosyjskiej, ponieważ bezpieczeństwo Europy zależy od NATO. Ono ma polegać na stworzeniu takiej europejskiej siły w ramach NATO, że Europejczycy sami będą w stanie, podejmować zdecydowane działania, kiedy uznają za stosowne, osiągając taki poziom, żeby Stany Zjednoczone mogły postrzegać Europę jako silnego partnera na równych warunkach.
Takie NATO zdaniem Annegret Kramp-Karrenbauer będzie atrakcyjne dla USA, ponieważ poprzez Sojusz, Stany Zjednoczone pozostaną potęgą europejską. NATO zapewni Stanom Zjednoczonym wiarygodny krąg sojuszników i pozwoli udowodnić całemu światu, że wywiązują się ze swoich obietnic. Niemcy przedstawiając tę ofertę, wezwali jednocześnie amerykański rząd do podjęcia na nowo negocjacji umowy, która całkowicie zniosłaby wszelkie cła i ograniczenia handlowe między partnerami transatlantyckimi. Takie porozumienie było już negocjowane przez UE i USA, ale zablokował je prezydent Donald Trump.
Co Niemcy chcą osiągnąć?
Niemcy przez trzy dekady od zakończenia zimnej wojny starały się uwolnić od amerykańskiej dominacji politycznej i osiągnąć pozycję globalnego gracza, żeby w końcu zrozumieć bezsens tej gry. Cierpienia młodego Wertera są niczym wobec cierpień niemieckiej klasy politycznej, która od niepamiętnych czasów, marzyła o przekształceniu swojego kraju w światową potęgę na zwór Anglosasów. Jak uczy historia Niemcy, niestety dla nich, spóźniły się i czasy, kiedy państwa tj. Portugalia, Holandia czy Wielka Brytania mogły budować zamorskie imperia, przeminęły. Niemcy ze swoim potencjałem mogą dominować w Europie, ale nie mają szans zostać globalnym graczem. Perspektywy wydają się jeszcze gorsze. Niemcy jako gospodarcza potęga zostaną w pierwszej połowie tego wieku wyprzedzone przez Indie i Indonezję, a być może również przez Brazylię i Meksyk. Wiele europejskich państw ma szybsze tempo gospodarczego rozwoju, co oznacza, że również osłabnie pozycja Niemiec w Europie. W tej sytuacji, w dodatku przy powolnej erozji Unii Europejskiej, w której Berlin ma pozycję głównego rozgrywającego, Niemcy zrozumieli, że jedyną szansą utrzymania swojej pozycji jest zawarcie porozumienia z globalnym graczem, przy którym będzie można realizować swoje aspiracje wykraczające poza bycie primus inter pares w Europie. To jest geneza ewentualnego niemieckiego zwrotu geopolitycznego, który w przypadku przyjęcia oferty przez USA zasadniczo może zmienić geopolityczną mapę Europy.
Nie będzie tego, jeśli Amerykanie nie kupią tej propozycji. Jeśli jednak zdecydują się ją przy-jąć, to za cenę odwrócenia się Berlina od Moskwy. Problemem będzie tylko rodzaj skali.
Co ulegnie zmianie?
Po pierwsze dojdzie do znacznego wzmocnienia i rozbudowy Bundeswehry. Niemcy korzystając z upadku Związku Sowieckiego zaniedbali swoją armię, wychodząc z założenia, że skoro rozpadł się główny wróg, a jego satelici przeistoczyli się w sojuszników Niemiec, to nie ma sensu wydawać znacznych sum na zbrojenia, zwłaszcza że atomowy parasol zapewniają Amerykanie.
Po drugie oznacza to dalsze deprecjonowanie Francji. Berlin już poprzednio nie zgodził się na propozycje Macrona podziału UE na „unię dwóch szybkości”, ponieważ w takiej sytuacji straciłby wiele swoich wpływów w Europie Środkowej, gdzie wiele zainwestował. Teraz swoją ofertą dla Amerykanów niszczy francuski pomysł bloku Paryż-Berlin-Moskwa. To koniec koncepcji ścisłej antyamerykańskiej współpracy z Rosją.
Po trzecie oznacza to koniec francuskiej koncepcji budowy europejskiej armii zamiast NATO. Prezydent Marcon mówił niedawno o „mózgowej śmierci NATO”. Niemcy proponują coś zupełnie przeciwnego, rozbudowę militarnego potencjału Sojuszu. Francja staje się wielkim przegranym, bez żadnych sentymentów porzuconym przez swojego partnera, z którym w UE tworzy dominujący duopol.
Po czwarte niemiecka minister zapowiada zwiększoną obecność w regionie Morza Bałtyckiego, Morza Północnego, Bałkanów i Morza Śródziemnego. To ma przede wszystkim na celu zapewnienie naszego własnego bezpieczeństwa europejskiego.
Po piąte Niemcy stając się politycznym prokurentem Ameryki w Europie, poczynią próby ponownego zdominowania regionu Trójmorza i Międzymorza. Po szóste Niemcy jako główny pomocnik USA rozszerzą swoją polityczną i militarną aktywność w skali globalnej. Poczyniono już pierwsze kroki. Minister Kramp-Karrenbauer kilka dni po swoim przemówieniu poleciała aż do Australii, gdzie podczas rozmów z australijską minister obrony Lindą Reynolds uzgodniła, że niemiecka fregata będzie patrolowała wody Oceanu Indyjskiego, a oficerowie niemieckiej marynarki będą rozmieszczeni na australijskich okrętach. „Uważamy, że Niemcy muszą zaznaczyć swoją pozycję w regionie” powiedziała AKK, dodając, że Indo-Pacyfik stał się kluczowy dla dobrobytu świata. W ten sposób Niemcy prezentują Amerykanom, gotowość do przyjęcia roli najważniejszego partnera.
Po siódme bardzo osłabną relację niemiecko-chińskie, nawet kosztem ograniczenia niemieckiego eksportu do Chin (tu pytanie o niedawne sfinalizowanie siedmioletnich negocjacji umowy o inwestycjach pomiędzy UE a CHRL). Niemcy zdecydowali się wprowadzić takie ograniczenia, które praktycznie eliminują firmę Huawei z niemieckiej sieci 5G. Nie ulękli się przy tym chińskich zapowiedzi, że odbije to się negatywnie na eksporcie niemieckich samochodów do Chin. Eliminacja Huawei z Niemiec jest tym, na czym Stanom Zjednoczonym bardzo zależy. Po ósme Niemcy dają do zrozumienia, że będą aktywnie uczestniczyły w programie Nuclear Sharing. Minister Annegret Kramp-Karrenbauer zapowiedziała to w swoim przemówieniu, „Niemcy powinny bardzo zdecydowanie zaangażować się w kontynuację wymiany materiałów jądrowych w ramach NATO i zatwierdzić wymagane zasoby. Dzielenie się energią jądrową nie jest celem samym w sobie, ma cel polityczny. Dopóki istnieją państwa nuklearne, które aktywnie kwestionują naszą wspólnotę wartości, potrzebujemy silnej pozycji negocjacyjnej. Dzielenie się energią jądrową służy temu celowi…”.
Po ósme drugim wielkim przegranym zostaje Rosja. To koniec marzeń Moskwy o słabej Europie, to koniec marzeń o stworzeniu bloku z Niemcami i Francją, który by dawał Rosji lepszą pozycję niż ma obecnie w relacjach zarówno z USA, jak i z Chinami. Rosja pozostanie osamotniona.
Poglądy wyrażone w artykule są jedynie prywatnymi opiniami autora.
Autor: Wojciech Tomaszewski