Czy urzędy pracy wezmą się do pracy?

2013.07.17

Maciej Trząski

Rząd zajmie się reformą urzędów pracy – taką informację podała Polska Agencja Prasowa. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zamierza się zająć zwiększeniem efektywności urzędów pracy. To zdecydowanie krok w dobrym kierunku, urzędy pracy w swojej obecnej formie nie spełniają optymalnie swojej podstawowej funkcji jaką jest aktywizacja zawodowa bezrobotnych obywateli. Z analiz przeprowadzonych przez urzędy wynika, że nawet 65% odwiedzających je nie jest zainteresowane podjęciem pracy,  a ich głównym powodem odwiedzania PUP-ów jest potrzeba uzyskania ubezpieczenia zdrowotnego. Problem jest o tyle istotny, że bezrobocie zbliża się do 15%, a na walkę z nim wydajemy rocznie ponad 13 mld zł.

Jednak propozycje reformy wydają się leczeniem objawów zamiast przyczyny choroby. Przyczyną jest tutaj koncepcja urzędów pracy, która w szczytnym celu wyręczania obywateli z obowiązku szukania zatrudnienia w efekcie pogłębia ten problem. Gigantyczny aparat administracyjny przez konta którego dzień w dzień przepływają astronomiczne kwoty potrzebuje faktycznej rewolucji.

Nie mniej należy docenić fakt,  że władza dostrzegła problem i podjęła działania mające na celu uzdrowienie sytuacji. Dlatego warto przyjrzeć się propozycjom ministra Kosiniaka-Kamysza pod kątem potencjalnych skutków.

  • Kategoryzacja

Podstawowym założeniem ministerstwa jest zmiana w podejściu do obsługi petentów. Ma ono być lepiej profilowane, dostosowane do indywidualnych potrzeb i zdolności ludzi. W tym celu zostanie stworzony trójstopniowy system kategoryzowania bezrobotnych w zależności od ich zdolności i potrzeb. Pierwsza kategoria będzie obejmowała osoby aktywne, krótko  bezrobotne, dla których pomoc będzie się skupiała na doradztwie zawodowym i pośrednictwie pracy. Druga kategoria będzie obejmować bezrobotnych w gorszej sytuacji, dotknięci bezrobociem strukturalnym, którzy borykają się z brakiem pracy przez dłuższy okres czasu. Dla nich ministerstwo przygotowuje szeroki wachlarz potencjalnych narzędzi zwiększania szans na znalezienie zatrudnienia. Trzecia kategoria będzie obejmowała osoby trwale wykluczone z rynku pracy, których aktywizacja będzie wymagała największych nakładów.

Taki system wydaje się być optymalnym rozwiązaniem w istniejącej sytuacji.  Urzędy obecnie dysponują szerokim asortymentem potencjalnych narzędzi, takich jak staże, szkolenia czy prace interwencyjne, ważne więc, żeby odpowiednie mechanizmy trafiały do odpowiednich grup społecznych. Wątpliwości może budzić jednak kwestia kryteriów przydzielania do danych grup. Już obecnie kryteria wskazujące bezrobotnych w szczególnej sytuacji na rynku pracy są fikcją. Według obecnie przyjętych standardów w szczególnej sytuacji jest 90% zarejestrowanych co pokazuje, że przyjęte normy nie są w żaden sposób funkcjonalne. Jeśli planowane wprowadzenie nowych norm ma być oparte na zaniżeniu standardów to cały efekt tej decyzji przyniesie odwrotny skutek do zamierzonego.

  • Indywidualne podejście

Kolejnym postulowanym przez ministerstwo posunięciem na drodze do wprowadzenia indywidualnego podejścia do bezrobotnego jest stworzenie systemu indywidualnych doradców. Według ministerstwa każdy bezrobotny byłby przypisany do jednego doradcy, który dzięki lepszemu poznaniu klienta mógłby mu zaoferować bardziej optymalne rozwiązania. Ta propozycja też wydaje się z pozoru atrakcyjna, jednak bardzo wiele zależy od faktycznego wdrożenia jej w życie. Bardzo łatwo sobie wyobrazić, że wprowadzenie takich zmian da urzędnikom pretekst do zwiększenia i tak już gigantycznego zatrudnienia sięgającego 23 tys. osób .[1]

Podobny system ma zostać wprowadzony wobec klientów oferujących miejsca pracy. W tym przypadku także należy mieć wątpliwości o przerost administracji, jednak odpowiednie przygotowanie oferty pomocy ze strony urzędu dla przedsiębiorców i pracodawców może przynieść dużo lepsze efekty w wykorzystywaniu takich środków jak staże czy tworzenie subsydiowanych miejsc pracy. Dodatkowo projekt zakłada, że szkolenia będą planowane na zasadzie trójstronnego porozumienia pracodawcy, starosty i instytucji szkoleniowej. Ma to zapobiec organizowaniu kursów, po których nie ma faktycznych szans na zatrudnienie, a jedynymi beneficjentami są firmy szkoleniowe.

W tym kontekście warto jednak zastanowić się nad obecną formułą współpracy pracodawców z urzędami pracy. Obecna formuła w której UP jest niejako pośrednikiem jest mocno archaiczna i niedostosowana do realiów. Według danych PKPP Lewiatan mniej niż jedna piąta pracodawców kieruje oferty pracy do urzędów. Tak duży odsetek przedsiębiorców, którzy nie mają styczności z administracją sektora zatrudnienia nie pozwala efektywnie wpływać na popyt pracy, ani kształtować struktury zatrudnienia.

  • Wsparcie młodych

Lepiej też mają się mieć młodzi. Obecnie za młodego bezrobotnego uznaje się osobę do 26 roku życia, o w dużej mierze jest fikcją – obecnie średni wiek, w którym Polacy wchodzą na rynek pracy przesunął się do przodu i wynosi 23 lat. Projekt rządu chce przesunąć tę granicę do wieku 30 lat. To istotna zmiana biorąc pod uwagę fakt, że bezrobocie młodych uznaje się na jedno z kluczowych wyzwań w Unii Europejskiej.  Ma to pozwolić dostosować instrumenty walki z bezrobociem do specyficznych potrzeb młodych obywateli. Planuje się także utworzenie zwolnienia ze składki na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych dla pracodawcy zatrudniającego młodego bezrobotnego. Ponownie – kierunek myślenia jest dobry, jednak biorąc pod uwagę, że w sumie ulga ta wyniesie niecałe 3% pensji brutto, a dodatkowo pierwsza pensja nowozatrudnionego według badań Grupy Sedlak&Sedlak wynosi średnio 2500 zł, to znów zachęta wydaje się być niewystarczająca.

  • Nowe narzędzia

Kolejną proponowaną zmianą jest rozszerzenie katalogu narzędzi do pomocy w wychodzeniu z bezrobocia. Są to na przykład granty na telepracę, pożyczka z Funduszu Pracy na utworzenie stanowiska pracy lub podjęcie działalności gospodarczej. Ponownie co do zasady pomysły te wydają się być pozytywne, jednak jak pokazują badania subsydiowanie formy zatrudnienia są wyjątkowo nietrwałe. Według badania „Obserwatorium Regionalnych Rynków Pracy Pracodawców  .Rzeczypospolitej Polskiej” aż 88,8% zatrudnionych na stażach musiało ponownie szukać pracy. Pokazuje to, że takie formy zatrudnienia są nietrwałe i często traktowane instrumentalnie przez pracodawców jako darmowa siła robocza. Podobnie sytuacja się ma z dofinansowaniem na otwarcie własnej działalności gospodarczej – Badanie MPiPS dotyczące tej formy pomocy pokazało, że tylko 4,1% przedsiębiorstw otwartych w ramach tego programu jest w stanie przetrwać dłużej niż 3 lata. Wiąże się to z warunkami przyznania dofinansowania, które zmuszają pracodawcę do utrzymywania działalności jeśli nie chce być zmuszony do zwrotu pożyczki.

  • Wzrost skuteczności

Jednak zmianą, która jest najbardziej pozytywna jest uwarunkowanie finansowania urzędów pracy  od skuteczności, które pokazały, że niejednokrotnie głównym celem ich istnienia jest dawanie zatrudnienia urzędnikom, a nie bezrobotnym. Doskonałym przykładem takiego podejścia są wyniki badań pracowników Uniwersytetu Warszawskiego : Adama Pawluczyka, Magdaleny Smyk i Joanny Tyrowicz polegającego na rozesłaniu ogłoszenia o pracy do urzędów pracy. Spośród 416 maili wysłanych do urzędów i ich filii, o „ofertach” dowiedzieć się mogły osoby tylko z 9 placówek – 7 umieściło je na tablicy ogłoszeń, a 2 na swojej stronie internetowej. Skoro urzędy kuleją na tak podstawowym poziomie jakim jest pośrednictwo pracy, to trudno wymagać, by w innych, bardziej skomplikowanych zadaniach były skuteczniejsze. W związku z tym projekt ministerstwa mający na celu uzależnienie ¼ środków przekazywanych placówkom od efektywności ich działań rokuje spore szanse na poprawę statystyk. Także wysokość wynagrodzeń będzie zależna od owoców pracy urzędników. Warto mieć nadzieję, że te pozytywne praktyki zostaną rozszerzone na całą sferę biurokracji. Wciąż jednak pozostaje problem 75% środków, które będą uzależnione od liczby bezrobotnych w danym rejonie. Efektem takiego założenia jest paradoks, w którym urząd powołany do walki z bezrobociem faktycznie straciłby na jego realnym zwalczaniu, więc logicznie nie ma żadnej motywacji do pełnienia swojej roli. Oczywiście niektóre rejony są bardziej dotknięte problemami rynku pracy i za tym powinny iść odpowiednio większe środki, jednak mechanizm obecnie stosowany

  • Zmiany administracyjne

Jedną z ostatnich podejmowanych zmian jest reforma Naczelnej Rady Zatrudnienia. W jej miejsce ma zostać powołana Rada Rynku pracy, której obowiązkami będą planowanie wydatków z Funduszu Pracy i opiniowanie rocznych sprawozdań z zarządzania funduszowymi środkami. Zmiana wydaje się być o tyle zastanawiająca, że NRZ do tej pory cieszyła się dokładnie tymi samymi obowiązkami, także w jej skład wchodziły te same osoby. Jedyną istotą zmianą w projekcie jest podanie informacji o nadaniu prawa zarządzania środkami Krajowego Funduszu Szkoleniowego. Możliwe, że ostateczna wersja projektu y wprowadzi dodatkowe zmiany, jednak na chwilę obecną trzeba skrytykować takie działania, które wprowadzają tylko chaos w prawodawstwie.

Wnioski i propozycje

Podsumowując, reforma podjęta przez ministerstwo to krok w dobrym kierunku. Jeśli założenia zostaną zrealizowane, a dotychczas skostniałe biurokratyczne struktury nie zablokują zmian można się spodziewać pozytywnej reakcji. Zbyt wcześnie by prognozować, czy reforma spowoduje spadek bezrobocia, jednak istnieje duża szansa, że dzięki niej skala marnotrawienia środków będzie znacznie mniejsza.

Jednak warto też postawić sobie bardziej odważne pytania – czy obecna forma urzędów pracy służących jako pośrednictwo pracy nie jest archaiczna? Pośród osób, które znajdują pracę według danych BAEL tylko 3-5% korzysta z pomocy instytucji w jej poszukiwaniu, znaczna większość woli poszukiwać na własną rękę. Może więc warto pomyśleć o gruntownej reformie urzędów pracy tak, aby skupiły się na pomocy osobom poza rynkiem pracy w podnoszeniu kwalifikacji, w zakładaniu działalności gospodarczej, która ma faktyczne szanse na stworzenie nowych miejsc pracy, czy w oferowaniu pracodawcom ofert tworzących stałe miejsca pracy. System funkcjonujący obecnie jest dziurawy, nieefektywny, a gigantyczne pieniądze, które przez niego przepływają często są marnotrawione. Może do uzdrowienia systemu zamiast kosmetyki jest potrzebne radykalne cięcie?

Jednym z proponowanych rozwiązań jest  pozostawienie roli pośrednictwa pracy prywatnym przedsiębiorcom, którzy z pewnością skuteczniej będą pomagali bezrobotnym, niż urzędnicy, którzy nie mają żadnej zewnętrznej motywacji do maksymalizacji skuteczności. Podmioty prywatne z natury charakteryzują się także dużo większą elastycznością, co pozwala sądzić, że będą one w stanie lepiej się dostosowywać do dynamicznie zmieniającej się sytuacji na rynku pracy. Dodatkowo

Skoro bezrobotni i tak w większości traktują status bezrobotnego tylko i wyłącznie jako możliwość uzyskania bezpłatnej opieki zdrowotnej najrozsądniej byłoby skończyć z farsą poszukiwania pracy. Po co bezrobotni muszą udawać, że chcą znaleźć zatrudnienie, a urzędnicy muszą uruchamiać całą biurokratyczną maszynerię, żeby udawać, że chcą im tę pracę znaleźć? Takie oszukiwanie samych siebie generuje tylko niepotrzebne koszty, marnuje czas zarówno przedsiębiorców,  pracowników jak i samych petentów. Znacznie prostszym rozwiązaniem byłoby nadawanie prawa do finansowanej z budżetu opieki medycznej każdemu, kto otrzyma status bezrobotnego, bez konieczności ponoszenia wszystkich z tym związanych kłopotów biurokratycznych i konieczności przyjmowania ofert urzędu pracy. Trudno też znaleźć głębszy sens przekazywania pieniędzy za ubezpieczenie bezrobotnych ze środków Funduszu Pracy. Dużo szybciej i taniej w obsłudze byłoby bezpośrednio przetransferować te środki do NFZ bez konieczności wydłużania łańcucha administracyjnego i zwiększania kosztów obsługi.

Także rozwiązania prozatrudnieniowe dla młodych są tylko kosmetyczne. Warto tu wziąć przykład z Niemiec, który skutecznie przeciwdziała wykluczeniu z rynku pracy zwalniając z konieczności płacenia części składek. W przypadku zatrudnienia na niepełny etat i z pensją do 400 euro pracodawca jest zobowiązany do odprowadzenia tylko 25% jego pensji na poczet zarówno składek ubezpieczeniowych, jak i podatku dochodowego.  Taka forma stanowi autentyczną zachętę do przyjęcia pracownika, nie obciąża pracodawcy nadmiernym ryzykiem, a pracownik otrzymuje wszelkie zabezpieczenia socjalne. Taka forma jest szczególnie atrakcyjna dla osób, które pozostają bezrobotne ze względu na szczególną sytuację osobistą, jak wychowywanie dziecka czy konieczność opieki nad domownikiem.

Sytuacja na rynku pracy zaczyna wyglądać co raz gorzej. Bezrobocie rośnie, szczególnie wśród młodzieży, dlatego też obowiązkiem rządzących jest podjęcie skutecznych działań, które odwrócą ten negatywny trend. Oczywiście problem braku zatrudnienia jest bardzo złożony i wpływa na niego dziesiątki czynników, jednak działalność urzędów pracy jest bardzo istotnych z nich. Skoro mamy środki do podjęcia skutecznej interwencji grzechem, którego przyszłe pokolenia nam nie wybaczą byłoby ich nie wykorzystać, problemem pozostaje tylko, czy mamy ku temu odpowiednie instrumenty. W naszej opinii dzisiaj tak nie jest i nawet reforma Ministerstwa Pracy tej sytuacji nie poprawi. Potrzebne są radykalne kroki, by szansa na uratowanie rynku pracy nie przeciekła nam przez palce tylko dlatego, że baliśmy się naruszyć interesy urzędniczej kasty.

 



Ostatnie Wpisy

Czwarte morze

2024.06.28

Fundacja Republikańska

47. numer Rzeczy Wspólnych

2024.05.27

Fundacja Republikańska

Wieczór wyborczy

2024.05.27

Fundacja Republikańska

WSPIERAM FUNDACJĘ

Dołącz do dyskusji